Polecane
Kategoria: Wydarzenia
Irlandia w oczach dzieci

Świat dzieci jest światem, w którym czas i przestrzeń nie odgrywają żadnej roli – świat ten kieruje się swoimi własnymi zasadami. Jest w nim to, co znane i to, co obce. The Intercultural Relations Unit, Dublin City Council wraz z Polskim Centrum Informacji i Kultury zorganizowali wystawę zatytułowaną „Irlandia w oczach dzieci”.

"Irlandia w oczach dzieci", fot. Katarzyna Tomaszewska, Dublin 19.10.07.
50 kolorowych rysunków.

W Dublin City Council w głównym atrium na Wood Quay, (główny hall urzędu miasta w Dublinie 8) od 15 do 19 października można było oglądać pierwszą w Irlandii wystawę rysunków polskich dzieci. Składało się na nią 50 prac wykonanych w różnych technikach plastycznych przez dzieci z polskich szkół weekendowych (Blackrock i Szkoła Polonijna w St. Audoens School).
Na niektórych rysunkach widniała np.: tęcza, irlandzka tancerka i „Szpila” – bezspornie jeden z najbardziej rozpoznawanych współcześnie symboli Dublina. Mignął mi także roześmiany Leprikorn – irlandzki skrzat. Jedno z dzieci zauważyło, że w Irlandii jest mnóstwo ślimaków, co na pewno umknęło uwadze niejednego dorosłego.
Dominika Cwena mówi :
- Namalowałam most, rzekę, taką drogę i autobus.


Dziecięca Irlandia na każdy miesiąc.


Z prezentowanych dziecięcych rysunków malarka Katarzyna Gajewska i Don Conroy – irlandzki artysta malujący również dla dzieci, znany głównie z popularnego dziecięcego szow, emitowanego w irlandzkiej telewizji, wyłonili dwanaście zwycięskich prac, które zostaną opublikowane w specjalnym kalendarzu „Kalendarz na rok 2008 – Irlandia oczami dzieci". Uroczysta ceremonia wręczenia nagród odbyła się 19 października w Dublin City Hall. Wziął w niej udział irlandzki minister ds. integracji Conor Lenihan oraz gość honorowy ambasador Polski dr Tadeusz Szumowski. Uroczystość zainaugurował Mazurek Dąbrowskiego, grany przez irlandzką orkiestrę dziecięcą Young Orchestral Pops (YOPS), która 28 października wystąpi także przed krakowską publicznością.
Laureatką konkursu została siedmioletnia Daria Krzyśków, mieszkająca od czterech lat w Irlandii.


Integracja, a asymilacja.

Czy Polacy zasymilowali się z ludnością Irlandii? Mamy swoje puby, sklepy, własnych polskich fryzjerów, badamy się u polskich lekarzy, spotykamy się przeważnie z Polakami paląc polskie papierosy i popijając piwo – też z Polski. Mijamy na ulicach Chińczyków, sąsiadem naszym jest rodzina z Nigerii, a szefem Irlandczyk lub Anglik. Czasem i owszem, integrujemy się bardziej. Większość z nas zapewne stwierdzi, że jesteśmy zintegrowani z innymi mieszkańcami wyspy. Asymilować się nie chcemy, zbyt głęboko tkwimy bowiem w polskości. Zasymilowanie znaczyłoby odrzucenie tego, kim jesteśmy i najprawdopodobniej by nas unieszczęśliwiło. Tak jest z nami dorosłymi.
Z dumą mówimy o naszych dzieciach, że świetnie mówią po irlandzku, że dobrze radzą sobie w tutejszych szkołach. To one często stają się naszymi tłumaczami, kiedy chcemy kupić nową komórkę. Fakt, nasze pociechy szybciej przystosowują się do nowych warunków niż my, ale czy mają inne wyjście? Im bardziej będą one przypominać ich nowych, irlandzkich kolegów, tym łatwiej im będzie w przyszłości.
Świat dziecięcy jest bogaty, ale znacznie zawężony do placu zabaw, domu i szkoły. Wyrywając je z tego znanego im z Polski świata, każemy dzieciom żyć w nowych warunkach, bawić się na nieznanym dotąd placu zabaw, przywyknąć do nowego domu i do szkoły, w której mówi się innym językiem. Wiemy, że najpewniej zasymilują się one, ale dlaczego nie złagodzić tego procesu? Dzieci też potrzebują choćby odrobiny poznanej już przez nie polskości, właśnie dlatego tak dobrze czują się w weekendowych polskich szkołach. Cóż jednak więcej im daliśmy? Polskie dzieci w Irlandii wymagają uwagi i pielęgnowania w nich cząstki polskości!
Gabriela Cwena, mama Dominiki, powiedziała:
- Córka chodziła przez miesiąc do szkoły w Polsce, potem tu przyjechaliśmy. Dominika ma wciąż jeszcze trochę problemów z językiem, brakuje jej przyjaciół, ostatnio utrzymuje ze znajomymi z Polski kontakt, szczególnie dzięki internetowi.
Pierwsza wystawa rysunków polskich dzieci zwróciła uwagę na najmłodszych emigrantów. Być może w przyszłości wystawa ta wraz z innymi akcjami tego typu sprawi, że miasto w którym zamieszkali, będą mogli nazwać „przyjaznym Dublinem”.

Katarzyna Tomaszewska


za "Polski Anons"

dodany przez: katherine1981 (3.99)



Ocena artykułu: 4.66 
Liczba ocen: 4
Odsłon: 4907
więcej w kategorii: Wydarzenia

Tagi opisujace artykuł:


Komentarze (2)
Pokaż profil MONZI
ooooh biedna Dominika.. szkoda mi takich dzieciakow ktore naprawde tesknia za kolezankami i kolegami ze szkolnej lawki...Wiem cos o tym bo mialam tutaj mlodsze siostry w szkole.. ale one szybko sie zaklimatyzowaly!! moje zdolne kochane siostrzyczki ;**
dodany przez: MONZI (4.46)   kiedy: 2008-06-23 21:15:36
Pokaż profil valdie68
W Polskim sklepie na Crumlinie widziałem fajne ogłoszenie:
"Mam 11 lat, mam na imię Dominika i szukam polskiej koleżanki"
Może nie zacytowałem dosłownie, pamięć zawodzi.
Coś w tym jednak jest...
dodany przez: valdie68 (3.69)   kiedy: 2007-10-29 14:16:37


Zaloguj się aby dodać komentarz. Zarejestruj się jeżeli nie posiadasz jeszcze konta.
Kategorie
   

Znajdź Artykuły:

  (wpisz dowolne słowa kluczowe)


Ostatnia Aktywność


Artykuły: Ostatnio Dodane

Najpopularniejsze Tagi