Polecane
Kategoria: Dublin
Polscy dominikanie służą wiernym w Dublinie już pięć lat

Fot. Nasz Glos
Pięć lat temu, 13 lutego 2006 roku na lotnisku dublińskim wylądowało dwóch dominikanów. Od tego czasu na ich mszach każdej niedzieli pojawia się wielu Polaków. Podczas gdy irlandzkie kościoły w tym samym czasie świecą pustkami. Jak minęło te pięć lat? Na kilka pytań odpowiedział nam ojciec Marek Grubka.

W 2005 pojawił się pomysł przyjazdu dominikanów do Irlandii. To ojciec przyjechał najpierw na rekonesans, żeby sprawdzić czy warto. Jak ojciec odebrał wówczas Irlandię?



Pamiętam pewną rozmowę w Gdańsku. To było krótko po naszej akcesji do Unii w 2004 roku. W naszej parafii pracował człowiek, który zawsze pomagał nam naprawiać dachówki uszkodzone przez sztorm. Wtedy, około maja 2004 roku podszedł do mnie i powiedział, że jedzie do Irlandii. To był mój pierwszy kontakt z emigrantami jadącymi do tego kraju. Stąd też później, w listopadzie 2005, kiedy tu przyjechałem po raz pierwszy, miałem po prostu świadomość, że Polacy już tutaj są. Nic więcej nie wiedziałem o Irlandii. Pierwsze spotkanie z Polonią miało miejsce zaraz po przyjeździe. Poszliśmy z ojcem Adrianem na spacer, chciał mi pokazać Dublin. Ledwo wyszliśmy za drzwi, a już usłyszałem polskie przekleństwo... Oho, pomyślałem, nasi tu są. Drugi kontakt był ważniejszy. Przyszedłem na spotkanie grupy Taize, odbywające się w każdą środę w naszym kościele. To było istotne miejsce spotkań Polaków. Wtedy usłyszałem od nich: przyjeżdżajcie, jesteście tutaj potrzebni.



I to był komunikat, który ojciec powtórzył w Polsce?

Wcześniej porozmawiałem jeszcze z księżmi tu na miejscu, z Irlandczykami, z prowincjałem dominikanów Patem Lucey. A 4 grudnia poproszono mnie, żebym odprawił mszę. Zgodziłem się. I zaszokowało mnie, że przyszło 40 osób. A przecież nigdzie nie było o tym informacji, a ja nikogo tu nie znałem. Wiadomość o nabożeństwie rozeszła się pocztą pantoflową. To był jeden z prostych znaków tego oczekiwania na księży.



I po kilku tygodniach ojciec był już w Dublinie na stałe?

Dokładnie 13 lutego przylecieliśmy tutaj we dwójkę, razem z o. Marcinem Lisakiem. To był jeden z moich postulatów. Jeśli mamy przyjeżdżać, to we dwóch, jeden się po prostu utopi.



Początki nie były najłatwiejsze?

Na pierwszej mszy pokazało się 150 osób. Pamiętam, że po zakończonym nabożeństwie Irlandczycy pytali nas: „Was there a big crowd?” („czy było dużo ludzi?”), a gdy odpowiedzieliśmy zgodnie z prawdą, że przyszło ponad 100 osób, to się za głowy chwytali. Bo tutaj w dni powszednie przychodzi na mszę 20-25 osób, w niedzielę 30 do 60. Ja już wtedy zapowiedziałem im, że do Wielkiej Nocy będzie w kościele 400 wiernych. I tak się stało.



Teraz na jedną polską mszę niedzielną przychodzi tylu wiernych, ile na irlandzkich jest w ciągu całego dnia. Jak na to reagują Irlandczycy?

To prawda. Nawet jeśli weźmiemy pod uwagę także msze sześciu innych narodowości w naszej parafii, to Polaków przychodzi najwięcej. Teraz ich zdziwienie wywołuje fakt, że po tylu latach ludzie wciąż są obecni na mszach. W dodatku po półtora roku zastanawiania się, postanowiliśmy odprawiać, obok dwóch wieczornych, jeszcze poranne nabożeństwo. Wiele osób prosiło nas o nie, głównie ze względu na dzieci. Kiedy spytałem o to Irlandczyków, na poczatku nie byli do tego pomysłu przekonani. W końcu ustaliliśmy godzinę mszy o 10.30. I też kościół jest pełny. Irlandczycy zastanawiają się co to oznacza. I ciężko nam wspólnie wyciągnąć wnioski.



I teraz przychodzi bardzo wiele dzieci...

Mamy wiele chrztów. Ale, dla nas to przede wszystkim bardzo poważne pytanie duszpasterskie, bo nie bardzo wiem, co z tym możemy zrobić. To pytanie nie tylko do mnie, ale też do biskupa Wojciecha Polaka i arcybiskupa Diarmuida Martina. To pytanie o sposób integrowania, sposób posługiwania, sposób przebywania z wiernymi. Chodzi o konkretny model posługi Polakom, a on wciąż nie został określony...



A jakie problemy trudno rozwiązać?

Weźmy dla przykładu pierwszą komunię. Dzieci przygotowują się do niej normalnie w szkołach. Rodzice nas proszą, żeby mogły spotykać się w grupie na polskiej mszy. A ja nie wiem, co tym rodzicom powiedzieć. Nie wiem nawet, czy tak będzie lepiej dla dzieci. W Polsce poszedłbym do biskupa i sprawę załatwił. Tutaj nie mamy pojęcia jak to rozwiązać. Bo nawet nie wiadomo, czy jesteśmy parafią regionalną, czy personalną. To nie zostało ustanowione. Jeśli wchodzimy na temat posługi dzieciom, to po tych wszystkich przykrych sprawach, które miały miejsce w Irlandii, wprowadzono specjalne zasady odnośnie ochrony dzieci. I ja nie mogę posługiwać, nie mając odpowiednich pełnomocnictw. Albo, co zrobić jeśli szkoła prosi o oficjalną opiekę kapelana? Z życzliwości mogę pojechać kilka razy i spotkać się z dziećmi. Ale najpierw trzeba ustalić zasady, według których należy postępować. A ich nie ma.



A jak wygląda integracja?

Z tym mamy podobny problem. Ciągle nie mamy wytyczonych żadnych zasad. Muszę się o nie spytać księdza biskupa Wojciecha Polaka, oficjalnego delegata polskiego biskupa. Musi on określić kierunki i zasady porozumienia z Irlandczykami i kościołem lokalnym. Bo życie tutaj wyprzedziło doświadczenia Kościoła w tym kierunku. Przede wszystkim musimy posłuchać, jak tę integrację rozumieją sami Irlandczycy, bo nie można tego sprowadzić, tylko do rozmów w języku angielskim.



Wcześniej z integracją na taką skalę nie mieliśmy do czynienia...

Była, ale w innych kierunkach. Był kierunek niemiecki, francuski, na wyspy brytyjskie, czy do Stanów Zjednoczonych. Na wyspach powstał model zarządzania, przez nominowanego wikariusza, który zarządza całością. A tu nie ma żadnego modelu, bo wcześniej nie było tutaj Polaków.



Przed 2004 rokiem w Irlandii nie bardzo nawet wiedziano, że istnieje takie państwo jak Polska...

Jeśli przed 2003 rokiem mieszkało tu około 2000 Polaków, a po trzech latach było ich niemal 300 000, to możemy zrozumieć, o jakich liczbach tutaj mówimy. Dopiero analizując dane z ostatnich lat możemy wyciągnąć wnioski. Na początku po prostu reagowano na sytuację w sposób, jaki wydawał się najlepszy. Nie przypuszczano nawet, że polska migracja tak się rozrośnie. Stąd takich ośrodków jak nasz w samym Dublinie powinny być trzy lub cztery.



A z drugiej strony dochodzą problemy z jakimi każdy Polak na Zielonej Wyspie się spotkał, a dotyczące kontaktów z autochtonami... Przedłużające się remonty, niezdecydowanie, niedotrzymane obietnice...

No tak. Z jednej strony jest niesłychanie wielka życzliwość, pod której wrażeniem jestem do tej pory. Z drugiej strony Irlandczycy nie byli świadomi naszych potrzeb. Takie tłumy przychodziły tutaj do kościołów w latach 60-tych. I jak się okazało, że są nam potrzebne salki do spotkań z parafianami, to nie wiedzieli co zrobić. Była jedna na 60 osób, a nam potrzebne były jeszcze trzy, a nawet cztery. Wszyscy wiemy jacy oni są. Jak mówią, że coś będzie gotowe jutro, to trzeba się nastawić na miesiąc czekania. Teraz już się nauczyłem, że jak słyszę, że internet będzie za 3 dni, to wiem, że muszę się uzbroić w cierpliwość, bo potrwa to dwa tygodnie. Stąd remont salek trwał półtora roku... Trzeba to po prostu zaakceptować.



Polskie parafie pełnią tu funkcje religijne, ale i społeczne, towarzyskie, czy patriotyczne. Która z nich jest najważniejsza?

Wszystkie. Nie chcę wartościować. Przyjęliśmy tutaj założenie, że ksiądz nie musi odpowiadać za wszystko. Nauczyliśmy się tego od współbraci irlandzkich. Tutaj w kościołach za wiele rzeczy odpowiedzialni są ludzie świeccy, inaczej niż w Polsce. Jeśli ktoś przychodzi i ma pomysł, to ja mówię: zrób to. Lepiej się na tym znasz, a ja ci pomogę. Działają tutaj takie fajne grupy jak np. Korpusy Pokoju. Polacy uczą się od Irlandczyków, jak zostać dobrym woluntariuszem. To samo jest z kursami dla narzeczonych. Ksiądz nie musi się przecież na znać na wszystkich zagadnieniach małżeńskich. Współpracujemy z psychologiem, położną, poradniami rodzinnymi. To trochę eksperymentowanie, ale zdało egzamin.



W Irlandii księża musieli się uczyć otwartości? Zawieranie małżeństw mieszanych, chrzczenie dzieci nie ze związków małżeńskich. W Polsce to bywa problemem.

Główna zasada jest taka: wysłuchać i pomóc znaleźć drogę. Takie problemy przecież nie mogą blokować chrztu dziecka. Nawet w Polsce ta świadomość już się zmieniła. Na emigracji mamy ten problem w większej skali, bo mieszka tutaj bardzo dużo młodych osób, które nie zawarły jeszcze związku sakramentalnego. I mielibyśmy im zamknąć drzwi kościoła? Trzeba im pomóc. Warto towarzyszyć. To wymaga cierpliwości i wsłuchania się w ich problemy.



A jak kryzys wpłynął na duszpasterstwo?

Sporo osób wyjechało, mnóstwo naszych wiernych straciło pracę. Ale na mszach wciąż mamy bardzo wielu. Nie wiem jak to się dzieje. Celtycki Tygrys dostał po głowie i wszyscy zaczynamy się zastanawiać: co zrobić? Wrócić? Zostać? To często wręcz metafizyczne pytania. To się nie ujawnia wprost, dopiero w prywatnych rozmowach, ale zmienił się stosunek ludzi do życia. Irlandczycy opowiadają, że od kiedy się zaczął kryzys, to nagle w miejscach pielgrzymkowych pojawiły się tłumy chętnych ...



A jak ojciec podsumowałby pięciolecie?

Przede wszystkim wartością jest fakt, że udało nam się przekonać do siebie tysiące ludzi, którzy pochodzą z różnych rejonów Polski, mają różne doświadczenia. I jesteśmy im bardzo wdzięczni za to. Sukcesem jest też posługa sakramentalna, bo mogliśmy pomagać w różnych, często trudnych sytuacjach życiowych. Porażek było wiele, na szczęście nie wywołały one w nas oraz w parafianach zniechęcenia. Błędów, nie popełnia tylko ten, co nic nie robi. Traktuję te pięć lat jako wielki dar Boży. Dziękuję za możliwość bycia w tym miejscu, z tymi ludźmi, w tym czasie. To wielka i ważna sprawa.

dodany przez: ng24.ie (3.75)



Ocena artykułu: 4.17 
Liczba ocen: 3
Odsłon: 5142
więcej w kategorii: Dublin

Tagi opisujace artykuł:


Komentarze (2)
Pokaż profil ng24.ie
Dziekuje :-)
dodany przez: ng24.ie (3.75)   kiedy: 2011-02-18 11:24:17
Pokaż profil anulkafer
Fajny wywiad ;)
dodany przez: anulkafer (3.52)   kiedy: 2011-02-17 19:19:23


Zaloguj się aby dodać komentarz. Zarejestruj się jeżeli nie posiadasz jeszcze konta.
Kategorie
   

Znajdź Artykuły:

  (wpisz dowolne słowa kluczowe)


Ostatnia Aktywność


Artykuły: Ostatnio Dodane

Najpopularniejsze Tagi