Irlandia. Miejsca w kórych straszy: Blackpitts
Kolejne miejsce w Irlandii, w którym straszy...a przynajmniej powinno z uwagi na fakt, iż pochowano tam tysiące osób. Jeżeli ktoś nie wierzy w duchy to zapraszam do lektury o historii Irlandii...
Kiedyś pochowano tu tysiące osób zmarłych na dżumę. Wrzucano je po prostu do wykopanych w ziemi dołów. Stąd nazwa miejsca: Czarne Doły. Do teraz miejsce wypełnione jest złą energią. Są osoby, które doświadczyły kontaktów trzeciego stopnia… Blackpitts to część Dublina położona tuż przy centrum. Blisko stąd do katedr Saint Patrick, czy Christchurch. Mimo że niedaleko do najbardziej reprezentacyjnej części miasta, to miejsca nie odwiedzają wycieczki. Powód wydaje się prosty, nie jest to najbezpieczniejszy rejon Dublina. Miejsce to jednak było omijane szerokim łukiem już od średniowiecza. Odpowiedź na pytanie dlaczego tak się dzieje, można znaleźć już w nazwie. Blackpitts oznacza czarne doły.
Co prawda można znaleźć tłumaczenie tej nazwy pochodzące od zakładów tkackich, które były rozsiane w okolicy, a substancje tkaczy barwiły wodę na czarno, to jednak większość źródeł podaje, że nazwa wzięła się od wydarzeń do których doszło w 1348 roku. Wtedy to Dublin odwiedziła Czarna Śmierć. Zaraza w tamtych czasach spustoszyła całą Europę. Wyginęła przynajmniej połowa ludności zamieszkującej nasz kontynent. Nie ominęła także Irlandii. A zwłoki w Dublinie grzebano właśnie w Blackpitts… Jak podają kronikarze początek epidemii nastąpił na północy Dublina, w okolicach Drogheda i Howth. Miasta te zostały całkowicie zniszczone i opustoszałe. W samym Dublinie od sierpnia do grudnia umarło 14 000 osób. Ówczesny kronikarz, John Clyn opisał oznaki chorób występujące u chorych: „wiele osób umiera z powodu wrzodów i czyraków powstających na nogach i pod pachami; inni z powodu szaleństwa, a jeszcze inni przez krwiste wymioty.” Strach przed śmiercią był tak powszechny, że „rzadko odwiedzano chorych i grzebano zmarłych”. Na ulicach piętrzyły się stosy trupów, wszystkie wywieziono później do Blackpitts. Stąd miejsce to, po dziś dzień cieszy się ponurą sławą. A jak twierdzą okoliczni mieszkańcy, dusze zmarłych w straszliwych cierpieniach po dziś dzień krążą po okolicy…
Joanna Jaśkowiak miała okazję sama się o tym przekonać. Pracuje w salce prób, nazwanej właśnie Blackpitts.
- Nie znałam historii tego miejsca, kiedyś odwiedziła mnie koleżanka, powiedzmy nadwrażliwa. Po godzinie musiała wyjść, powiedziała, że czuje się tu bardzo źle. Że coś wisi w powietrzu, a miejsce jest wypełnione złymi emocjami – opowiada.
- Zlekceważyłam to – wspomina Aśka. Później siedziała w jednym z pokojów, cały budynek był szczelnie zamknięty. Nikogo nie było w środku.
- Usłyszałam kroki. Ktoś podszedł pod salę w której byłam i stanął. Zawołałam, nikt nie odpowiedział. A ja bałam się wyjść z pokoju – mówi. Kroki później się oddaliły i ucichły. Do podobnych zdarzeń doszło jeszcze wielokrotnie. Doszło do tego, że Joanna zaczęła rozmawiać z tym czymś. Po polsku i angielsku. Odpowiedzi nie było. Chodzącego po budynku przybysza, słyszała także Zuzanna, również pracująca w Blackpitts.
- Na początku próbowałyśmy tłumaczyć to racjonalnie. Wiatr, pracujące ściany budynku… Ale wiemy jak brzmią kroki chodzących tutaj ludzi. Nie można ich z niczym pomylić – opowiadają. Teraz starają się tak organizować sobie pracę, by nigdy nie zostawać w budynku same.
więcej w kategorii:
Rozrywka Tagi opisujace artykuł:
byłem w LEEAP CASTLE czy jak to się piszę poczytajcie w necie najbardziej nawiedzone miejsce w europie , poznałem właściciela zamku , mieliśmy u niego zlecenie z firmy i dużo nam opowiadał o tym zamku , gorąco polecam :>
Hej ja wierzę w duchy. Doświadczyłem kiedyś niesamowitych wydarzeń ale było to bardzo dawno temu. Pozdrawiam.
Sama miałam podobną sytuacje , w Galway jest wiele domów w których straszy...i okolice też mają swoje legendy .
Właśnie, już komentowałem ten artykuł, Dom Wariatów :)
cała Irlandia straszy ...efekt powstawania np apartamentowców na starym domu wariatów a potem strach przemieszczać się po domu ....