Przycisnieci Irlandczycy blagani o kupowanie lodowek bo ekonomia potrzebuje wsparcia
Tara O'Neill stoi z pustymi rekami i nieugieta na zewnatrz sklepu Marks&Spencer prxy nsjruchliwszej ulicy handlowej Dublina. Nic jej nie skusi do kupienia czegokolwiek.
"Pozbylam sie moich kart kredytowych i splacilam przekroczenia" powiedziala O'Neill ktorej maz budowlaniec pracuje w Londynie po tym jak pekla banka na rynku nieruchomosci w Irlandii. "Teraz jestesmy w recesji. Nie kupuje nic oprocz tego co naprawde potrzebuje".
Sprzedaz detaliczna w Irlandii spada dwa razy szybciej od przecietnej w strefie euro po tym jak rzad podwyzszyl podatki i obnizyl place pracownikow sektora panstwowego o 14 procent by wspomoc walke z najgorszym w Europie kryzysem bankowym. Wydatki konsumentow spadly o 1.9% w pierwszym kwartale w stosunku do czwartego kwartalu ubieglego roku, najostrzejszy spadek w ciagu dwoch lat.
Minister finansow Michael Noonan zredukowal podatek od sprzedazy na wszystko od fryzjerow do posilkow do 9% z 13.5% i wezwal kosumentow do wymiany zdezelowanych lodowek i suszarek.
Irlandzka ekonomia skurczyla sie o 15% od 2007 roku a stopa bezrobocia potroila do 14.2% gdy czolowi eksporterzy tacy jak Dell drugi na swiecie producent komputerow czy firma z Dublina produkujaca napoje C&C Group Plc zwolnily pracownikow.
wiecej w:
więcej w kategorii: