Polecane
Kategoria: Inne
7 mitów głównych - spowiedź emigrantki

Temat emigracji Polaków na Wyspy Brytyjskie pojawia się na stronach internetowych i w gazetach do znudzenia. A słowa szefa PO- Donalda Tuska nawołujące rodaków do powrotu, odbijają się jak echo, wciąż wracając. Mimo wszystko pozostało jeszcze coś o czym warto przeczytać.

Obalone zostaną tu mity, którymi większość z nas jest karmiona. Ci, którzy nigdy nie mieli okazji doświadczyć asymilacji w środowisku polskiej emigracji w Wielkiej Brytanii, często w to wierzą... Czas to zmienić. Rzeczywistość mija się bowiem z popularnymi poglądami.

Skóra, fura i komóra...

Ah, czyli Kasia też już jest w Anglii? Na pewno się już dorobiła. Swoją drogą, ciekawe ile udało się jej odłożyć. Pewnie może sobie pozwolić na dużo rzeczy.

Tak, "Kasie" zapewne stać na wynajęcie własnego mieszkania i życie na poziomie. Zarabia też prawdopodobnie wystarczająco dużo, żeby móc wydawać pieniądze na swoje kobiece potrzeby (wcale nie takie drobne) bez wyrzutów sumienia... ale jaka jest tego cena? Ciężka praca, zmiany często 12-godzinne i nadgodziny - to słowo chyba stało się jednym z najbardziej popularnych wśród Polaków w Anglii.

- Wyjedziemy gdzieś w weekend? - Sorry, nie mogę, robię overtime'a (nadgodziny). Trudno się dziwić. Wtedy stawka często jest dwukrotna. Żyjąc i pracując tam, stać nas na wiele, ale mit o wielkich pieniądzach i imponującej kwocie na koncie w kilka miesięcy, to już tylko czyste złudzenie. Może tak było kilka lat temu, nie wiem, wtedy nie byłam emigrantką.

Jedź do Anglii! Tam praca sama na Ciebie czeka...

Nie ma nic bardziej mylnego. Czasy, kiedy jechano na tzw. pewniaka się skończyły. Nikt nie przyjdzie do nas z ofertą pracy, nie zaprosi nas do firmy i nie da gotowego stanowiska. Stawki idą w dół, bo z miesiąca na miesiąc kandydatów na jedno miejsce (potencjalnie nasze miejsce) jest coraz więcej. Nie znasz języka, nie masz szans. Brytyjczycy mają już pod dostatkiem pracowników fizycznych, budowlańców, sprzątaczek. Zatem tu jednego mitu nie obalimy, bo w istocie nim, niestety nie jest, czyli zdjęcia publikowane w gazetach, przedstawiające Polaków śpiących na dworcu Victoria Road w Londynie. Lepiej przestać wierzyć w bajki. Chcesz pracę? Miej coś do zaoferowania, chociaż znajomość języka, a potem przygotuj się na rozmowę kwalifikacyjną i serię szkoleń.

Wyzysk, wyzysk, wyzysk! Tak, jeśli jedynym słowem w twoim słowniczku jest PLEASE!

Śmieszne się staje, przedstawianie udręczonych Polaków, wyzyskiwanych i oszukiwanych na każdym kroku. Może być tak, że sami się o to prosimy, wiążąc się zobowiązaniami, nie sprawdzając wcześniej wiarygodności pracodawcy, kompletnie nie znając języka i licząc na gwiazdkę z nieba. Polak pracuje tutaj NA TAKICH SAMYCH zasadach co Anglik! To samo prawo do urlopów, przerw w pracy, dni wolnych. To nie XX wiek, żeby mówić o dyskryminacji. Każdy kto coś sobą reprezentuje znajdzie szacunek. Ten mit było wyjątkowo miło obalić.

Same fizole, czyli od pomywaczki do sprzątaczki

Tutaj trudno się nie zgodzić ze stwierdzeniem, że znaczna większość Polaków pracujących w Wielkiej Brytanii to wciąż pracownicy fizyczni. Ale nie tylko. Osobiście poznałam mnóstwo Polaków na wysokich, ważnych stanowiskach, których praca była bardzo ceniona wśród Anglików. Było też wielu takich, którzy z dumą opowiadali o awansach. Nie wstydząc się faktu, że rozpoczynali swoją karierę na obczyźnie od pracy czysto fizycznej.

- Ja zostawiłam wszystko z dnia na dzień, wyjechałam z obcymi ludźmi, dokładnie nie znając nawet miejsca docelowego. Początkowo załamana, zagubiona i całkiem sama. Ale dziś nie myślę juz o powrocie. Dostałam awans, deklasyfikując moich angielskich przeciwników - śmieje się Marta, emigrantka. Rozwijam się i znam swoja wartość, tutaj mnie szanują. Dlatego uśmiecham się teraz, przypominając sobie moment sprzed 2 lat i moje wahania... odwaga się opłaciła, bo dzięki temu jestem teraz tu. Idąc do banku, w wielu przypadkach nie trzeba się martwić, że czegoś się nie zrozumie, bo istnieje duża szansa, że spotkamy tam naszego rodaka. Ostatnio wylatując, na lotnisku w Bristolu, odprawę przeprowadzała Polka. W agencjach nieruchomości, w zakładach fryzjerskich, w bankach - taka praca też jest możliwa.

Polacy to jedna wielka rodzina...

Przykro mówić o relacjach między Polakami na emigracji. W sytuacji kiedy już obecnie jesteśmy dla siebie konkurencją, każdy nowy towarzysz niedoli, traktowany jest bardziej jako wróg. Albo nie wychylamy się z pomocą, biernie obserwując, albo rzucamy sobie wzajemnie kłody pod nogi. Nasłuchałam się wielu historii, w które aż trudno było uwierzyć, O donosach, psuciu reputacji, oszustwach, a wszystko Polak, Polakowi. Sama poznałam co to znaczy, kiedy moja współlokatorka doniosła właścicielowi mieszkania, że przyjechała do mnie rodzina na 2 tygodnie. Znalazłam się na bruku, nie mając nic, jedynie rodzinę na własnym utrzymaniu...

Polak to cham!

Bardzo trudno uwolnić się od tego niekorzystnego STEREOTYPU. Wierzcie, czy nie, Polacy często mają większą kulturę niż Anglicy. Przebywając tam, właściwie z każdym dniem się o tym przekonywałam, przybierając piórek. Nie ma sią już czego wstydzić i na pytanie skąd jesteś szukać wymijającej odpowiedzi. Opinia o nas szybciej się zmienia w Anglii, niż w Polsce. Oby tak dalej. Może w końcu POLSKA będzie brzmieć dumnie.

Na Obczyźnie, nigdy jak w domu

Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej... Święte słowa, ale to nie znaczy, że tego domu nie da się przenieść lub stworzyć gdzieś indziej, na przykład w Anglii. Każdy kto tam (bądź gdziekolwiek indziej) za chlebem, poza strachem przed nowością, przede wszystkim musiał zmierzyć się z tęsknotą. Ale każdym następnym było już łatwiej. Stworzyliśmy bowiem na Wyspach swoją mała Polskę. Z uśmiechem na twarzy mijałam w Tesco półki z polskimi produktami. Fakt, że idąc do sklepu można sięgnąć po Kubusia, kapustkę kiszoną i korniszonki, a nawet po sałatkę babuni dodaje optymizmu i pomaga. Polskie sklepy mijane praktycznie na każdym rogu ulicy i polskie dyskoteki, to nie fikcja wyssana z palca. Ja wstępując do sklepu mojego landlorda mogłam zawsze liczyć na polską prasę - jadąc do Londynu pamiętał o mnie, przywożąc ze sobą czasopismo Cooltura. To wszystko to nasza zasługa.

Życie każdy ma we własnych rękach i każdy z nas dokonuje swoich wyborów, dlatego powinniśmy robić wszystko, żeby przeżyć je najlepiej jak sie da. Tak na prawdę nie ważne jest gdzie, ale z kim. I chociaż wyjeżdżamy na krańce świata, zostawiajmy swoje serca w Polsce, bo to mimo wszystko Nasz dom.

Autor: Justyna F.
żródło: Interia

dodany przez: jang (3.71)



Ocena artykułu: 4.22 
Liczba ocen: 6
Odsłon: 3740
więcej w kategorii: Inne

Tagi opisujace artykuł:


Komentarze (3)
Pokaż profil konto_usuniete
Miło się czytało :)
dodany przez: konto_usuniete (2.50)   kiedy: 2008-05-23 01:08:16
Pokaż profil Mamuska
Mniej wiecej moge sie zgodzic z autorka, co do powiedzenia jednak ze Polak to cham, czy ze Polak ma wieksza kulture niz Anglik - mysle ze jedno i drugie jest zbyt wielkim uogolnieniem... nie mowiac o tym, ze kultury obie sa tak rozne, ze trudno je porownywac ze soba czy stwierdzac, ktora jest lepsza.
dodany przez: Mamuska (2.50)   kiedy: 2007-11-28 13:15:47
Pokaż profil vermintyn
Nom cala prawda o pracy i zyciu zagranica :)
dla wszystkich nowych zagranica powodzenia- karaluchy do poduchy heh :P
dodany przez: vermintyn (4.16)   kiedy: 2007-11-26 18:48:43


Zaloguj się aby dodać komentarz. Zarejestruj się jeżeli nie posiadasz jeszcze konta.
Kategorie
   

Znajdź Artykuły:

  (wpisz dowolne słowa kluczowe)


Ostatnia Aktywność


Artykuły: Ostatnio Dodane

Najpopularniejsze Tagi