Polecane
Kategoria: Inne
Wstyd Polaka?

Czy kryzys politycznych elit i zła sytuacja ekonomiczna kraju to jedyne zagrożenia naszego patriotyzmu? „Jestem Polakiem, mam na to papier i cały system zachowań...“ - słowa piosenki jednego z polskich zespołów brzmią dziś wyjątkowo gorzko. Według rankingu dumy narodowej badani Polacy w większości chcieliby mieszkać gdzie indziej, nie czują się Polakami, tylko Europejczykami, a co najbardziej bolesne, nie są dumni z tego, że urodzili się w Polsce...

PolGwoli ścisłości należy dodać, że Polacy nigdy nie wypadali w tego typu rankingach imponująco, jednak jak przyznają naukowcy- tak źle jeszcze nie było. Amerykański instytut National Opinion Research Center przeprowadził badania w 34 krajach. Pytań było piętnaście, w tym: „Czy wolałbyś być obywatelem innego kraju?“, „Czy chwalisz przed obcymi swój kraj, nawet jeśli nie wszystko dzieje się w nim dobrze?“, „Jak bardzo jesteś dumny z demokracji, roli polityków na światowej arenie, ochrony socjalnej, osiągnięć ekonomicznych, naukowych, sportowych, kulturalnych, historii?“ Zajęliśmy 29. miejsce na 34 możliwych.

Jak pokazały wyniki, Polacy są dumni z niewielu rzeczy. To przede wszystkim, polska historia, kultura, rzadziej demokracja, ekonomia i nauka. Pozostałe pytania nie pozostawiają już wątpliwości co do nastrojów Polaków. „Wolałbym mieszkać gdzie indziej“, „Nie czuję się Polakiem, tylko Europejczykiem“, „Nie, nie jestem dumny, że jestem Polakiem“- tak w przeważającej części odpowiadali ankietowani.

Wyniki te mogą niepokoić, zwłaszcza, że przeczą ogólnie znanym tendencjom. Okazuje się bowiem, że duma narodowa jest wyjątkowo łatwo obserwowalna wśród mieszkańców tych państw, które niedawno odzyskały niepodległość , w których doszło do znaczących przemian lub zmagały się z trudnymi wydarzeniami. Takie zjawiska zazwyczaj jednoczą ludzi i wzmagają poczucie narodowej przynależności. Wyniki uzyskane wśród Polaków zupełnie przeczą tej tezie. Dawno już opadła w nas euforia zmian po 1989 roku, została gorycz, zniechęcenie i wzmagający się smak porażki.

- Wstydzimy się za polityków, za nędzne wyniki sportowe. Głosujemy nogami, uciekając z tego kraju. Młodzi, którzy wyjechali, nie chcą żyć na obczyźnie jak stara emigracja - w polskich środowiskach. Szybko odcinają się od polskości. I w Polsce też to widać. Robimy zakupy, oglądamy telewizję, ale cała reszta nas nie interesuje. Wybory, porządek na ulicy, cisza na osiedlu? Wszystko mamy gdzieś - tak skomentował wyniki badań socjolog, profesor Kazimierz Krzysztofek. „Głosowanie nogami”, o którym wspomina profesor wciąż przybiera na sile. Polacy uciekają z Polski...

Wsiąść do pociągu byle jakiego...

- Kiedy tylko dokończę studia, wynoszę się stąd. Mam po prostu dosyć tej beznadziei. Studiuję i pracuję, a mimo to rodzice muszą mnie utrzymywać ze swoich emerytur. Z wypłaty starcza na dojazdy, skromny posiłek, czesne... Na książki muszę pożyczać z domu - opowiada Magda, zaoczna studentka ekonomii i pracownica jednego z wrocławskich marketów. Nie jest odosobniona w swych marzeniach. Jak wykazują statystyki od przystąpienia Polski do Unii Europejskiej z kraju wyemigrowało ponad dwa miliony Polaków. To największa fala emigracyjna nowoczesnej Europy!

Ponad połowa to młodzi ludzie, w wieku 20 - 28 lat, w głównej mierze studenci lub niedawni absolwenci studiów. Aby przybliżyć skalę zjawiska, wystarczy dodać, że w tej grupie z łatwością zmieściłyby się dwa roczniki absolwentów wszystkich uczelni wyższych w Polsce! Z badań przeprowadzonych przez Pentor wynika, że zjawisko to nie tylko nie ulegnie zmianie, ale będzie się pogłębiać. Wśród badanych w wieku 15-29 lat blisko 70 % chciałoby podjąć pracę na Zachodzie, a ponad 60% zamierza się tam uczyć. Głównym celem wyjazdu nowych emigrantów są Wielka Brytania i Niemcy.

- Jeśli chodzi o imigrację w tak krótkim czasie i z jednego kraju, niewątpliwie ta jest największa, z jaką kiedykolwiek mieliśmy do czynienia - mówił niedawno brytyjskiemu "Timesowi" David Coleman, profesor demografii na Oxford University. Nic dziwnego, skoro według brytyjskiego MSW w Anglii pracuje ponad ćwierć miliona Polaków. Oczywiście statystyki nie uwzględniają liczby osób podejmujących nielegalną pracę, a tych może być nawet o 100 % więcej.

Z sondażu Gazety Wyborczej wynika, że zdaniem Polaków młodzi emigranci powinni wracać do kraju. Z drugiej strony mało kto wierzy, że ci, którym powiedzie się na Zachodzie, zdecydują się na powrót. Ważnym akcentem badań wśród ankietowanych jest poczucie wstydu z obecnej sytuacji. Aż dla 84% Polaków wyjazdy zarobkowe to nie jest powód do dumy, zadowolonych jest tylko 10 %, reszta wstrzymuje się od wypowiedzi. Tylko wśród młodych emigrantów 23 % stwierdza, że wyjazd może być powodem do dumy, oczywiście jeśli uda się na Zachodzie oderwać od „zmywaka”.

Widzimy wyraźnie, że exodus polskiego narodu nijak się ma do przedunijnej euforii na otwierające się rynki pracy. Polacy nie chcą wyjeżdżać tak tłumnie, ale często nie widzą innego wyjścia. Coraz bardziej realny staje się dowcip: „Czym różni się PRL od IV Rzeczpospolitej? Za PRL-u rząd był w Londynie a naród w kraju. W IV RP jest odwrotnie”. Z tej absurdalnej i jednocześnie groźnej sytuacji zdają sobie chyba największą sprawę badacze i sami wyjeżdżający. Pentor już w cztery lata temu alarmował, że do 2008 roku ubędzie w Polsce około pół miliona obywateli w wieku produkcyjnym. Czarny scenariusz sprawdził się o wiele szybciej, swoją dynamiką wprawiając w zdumienie nawet samych badaczy. Naukowcy alarmują, że naród czuje się upokorzony. Wydaje się, że jedyną grupą, która nie dostrzega problemu są... politycy.

Ostatni gasi światło!

Z końcem maja bieżącego roku liczba bezrobotnych w Polsce wyniosła około 2.584 tys. osób. Tym samym Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej mogło optymistycznie obwieścić jego spadek do 16,5 %. Cieszy się rząd, cieszy się premier, w końcu jest powód do radości, zwłaszcza że osiągnięto wyniki przy niewielkich inwestycjach. Szkoda tylko, że nie wspomina się o tym, że malejąca stopa bezrobocia to właśnie efekt masowej ucieczki zdesperowanych rodaków. Ucieczki, która prędzej czy później odbije się może nie rządowi, ale Polsce potężną czkawką.

Już dziś w polskich szpitalach brakuje pielęgniarek, za cztery lata niedobór ten może sięgnąć ponad 61 tysięcy. Większość obecnych studentek pielęgniarstwa od początku nauki przygotowuje się pod kątem wyjazdu. Wyjeżdżają też specjaliści. Od przystąpienia Polski do UE do 1 lipca 2005 emigracją zainteresowanych było ponad 3500 lekarzy, prawie 2000 lekarzy specjalistów, ponad 1000 stomatologów. Co piąty polski lekarz deklaruje zamiar opuszczenia kraju. Wyjeżdżają też eksperci z innych dziedzin - ponad 15 % młodych architektów zdecydowało się na emigracyjny wyjazd, do nich dołączyła potężna, acz nie ujęta statystykami, liczba informatyków i ekonomistów. Z Unii zaczęły się też pojawiać oferty pracy dla policjantów. Oczywiście do rzeszy tych najlepiej wykształconych dochodzą fachowcy budowlani, osoby z wykształceniem ogólnym, podstawowym i bez. Właściwie trudno byłoby znaleźć grupę zawodową czy społeczną, która nie miałaby swych reprezentantów wśród nowej emigracyjnej fali. No, może oprócz samych polityków, chociaż i ci coraz bardziej zażarcie walczą o stołki w Brukseli...

To, czego nie chcą dostrzec politycy z „góry” już zauważyły władze poszczególnych samorządów. Według szacunkowych danych we Wrocławiu w ciągu najbliższych kilku lat ma powstać kilkadziesiąt tysięcy nowych miejsc pracy. I chociaż obecne bezrobocie we Wrocławiu oscyluje w granicach 10 %, już wkrótce może zabraknąć rąk do pracy. Władze miasta ruszyły więc za uciekającymi na zachód Polakami. Już jesienią bieżącego roku odbędzie się na terenie Wielkiej Brytanii i Irlandii szeroko zakrojona akcja „wyłapywania” polskich emigrantów. W trakcie festynów, spotkań w kościołach i pubach Wrocław będzie dwoił się i troił, by skusić Polaków do powrotu na łono ojczyzny. Czy uda mu się zdobyć zaufanie zniechęconych rodaków? Ważnym wydaje się sam fakt, że podejmowane są już pierwsze próby zrozumienia społecznych nastrojów i potrzeb, a te nie są przecież wygórowane: praca, pieniądze zapewniające godne życie, wykształcenie i własne mieszkanie.

Trudna miłość do ojczyzny

W tak trudnej sytuacji nie mogą nikogo dziwić bolesne wypowiedzi Polaków w rankingu narodowej dumy. Jeśli dodać do tego frustrację, jaką przeżywają ci, co zostali i ci, co wyjechali, wyniki stają się wręcz logiczne. Potwierdzają to też nasi rozmówcy. – Nie cieszę się, że wyjechałam, ale wiem, że nie było wyjścia. Teraz schowałam dyplom do szuflady i chwyciłam za ścierkę. Zaciskam zęby i pocieszam się, że będzie lepiej. Może za rok pójdę tu na studia? - zastanawia się Ewa, od trzech miesięcy w Austrii. Pytana o patriotyzm zastanawia się długo. - Wiesz, może przemawia przeze mnie gorycz ostatnich lat, ale trudno mi odpowiedzieć na to pytanie. Kocham rodziców, kocham przyjaciół, których zostawiłam w kraju, język, naszą historię. Jak grała Polska z Niemcami byłam całym sercem z „naszymi”. To chyba patriotyzm, prawda? Ale jeśli pytasz, czy kocham Polskę, to nie wiem, co powiedzieć... Obrzydzili mi ją politycy, afery, korupcja, bezrobocie, beznadzieja... Może kiedyś ją pokocham na nowo. Chciałabym... - wyjaśnia. Damian, który ma już w Austrii dłuższy, bo dwuletni staż, nie ma takich sentymentów. – Niech mi ktoś zarzuci, że jak wyjechałem, to znaczy, że nie jestem Polakiem, to mu powiem, że na początku jestem człowiekiem, a później obywatelem danego kraju. I jako człowiek mam prawo do ludzkiego traktowania. Nie, nie wstydzę się, że jestem z Polski, ale też nie krzyczę o tym na ulicy, bo nie ma się czym chwalić. Ale, jak to śpiewał Staszewski, „niech się wstydzą ci, co robią, nie ci, co widzą...” Dedykuję te mądre słowa polskiemu rządowi i ślę pozdrowienia z Wiednia - denerwuje się Damian, absolwent ekonomii, który w Wiedniu dorabia na budowach.

Podobne opinie na temat patriotyzmu uzyskaliśmy od tych, którzy nie zdecydowali się na wyjazd. – Jestem patriotą, podobnie jak wielu moich znajomych, także tych, którzy zasilili zmywaki na Wyspach Brytyjskich. Ciężko się jednak do tego przyznać, skoro to słowo - dzięki wysiłkom kolejnych rządów - coraz mniej kojarzy się z pozytywem, a coraz bardziej z negatywem. Nie wyjadę, chyba że mnie zmuszą - tłumaczy Michał z Wałbrzycha. – Wstyd mi, kiedy śmieją się z nas w Europie. Wstyd, kiedy czytam, jak wielu ludzi upodla się za granicą, bo we własnym kraju nie znaleźli pracy. Z moim patriotyzmem jest tak jak z wiarą. Wierzę w Boga, ale nie wierzę księżom, wierzę w Polskę, ale nie rodzimym politykom - dodaje Katarzyna z Wrocławia. Czy zatem kryzys politycznych elit i zła sytuacja ekonomiczna kraju to jedyne zagrożenia naszego patriotyzmu?

Polak Polakowi ... Polakiem

Kolejnym osłabieniem naszej dumy narodowej jest podział społeczeństwa. Od dłuższego czasu trwają spory, czy ci, którzy opuszczają kraj, są prawdziwymi Polakami. Na dodatek nowo upieczony polski emigrant musi zmierzyć się z dawno już zasiedziałymi rodakami. Wyniki tych konfrontacji bywają bolesne dla obu stron. - Wolę już się trzymać tubylców i poznawać nową kulturę niż tkwić w polskim skansenie. Wstyd mi też, kiedy spotykam ludzi, którzy po naście lat tu siedzą i nie byli w stanie nauczyć się po niemiecku - ucina dyskusję Dorota, która do Wiednia przyjechała na studia.

Inny punkt widzenia ma Polka mieszkająca w Wielkiej Brytanii. „Ja mieszkam w Londynie od ponad 30 lat i jak dotąd moje doświadczenia były bardzo pozytywne. Od ponad roku do Londynu zaczęli przyjeżdżać masowo Polacy. Niestety, wielu nowo przybyłych swoim zachowaniem w bardzo szybkim tempie niszczy dobrą opinię o Polakach, jaką niewątpliwie od czasów wojny byliśmy tu otoczeni. Poczynając od potwornie wulgarnego języka, jakim duża część Polaków posługuje się głośno i publicznie, poprzez wpychanie się do pociągów, autobusów, aż po codzienne kradzieże w sklepach, jeżdżenie komunikacją bez biletów i zupełny brak szacunku dla tutejszych praw i zasad. Pani na mojej lokalnej poczcie, którą znam 25 lat, zapytała mnie, czy mogę jej przetłumaczyć słowo "k….", bo Polacy wciąż go używają, a ona nie rozumie, a jak tak często słyszy, to musi to być ważne słowo... Właśnie dlatego zaczęłam się wstydzić bycia Polką w Anglii i nasza rodzina przestała mówić po polsku w publicznych miejscach. Co gorsze, wielu moich znajomych ma bardzo podobne doświadczenia - żali się pani Katarzyna.

Epilog

Niewesołe nastroje panujące w Polsce, jak i wśród rodaków poza jej granicami nie zachęcają do głębszych dyskusji o patriotyzmie. Brakuje nam, Polakom, moralnego oparcia, autorytetów, od których moglibyśmy czerpać siłę. Ministerstwo Edukacji Narodowej chce wprawdzie wprowadzić lekcje patriotyzmu, pytanie tylko, czy miłości do własnego kraju można się nauczyć? Czy można patriotyzm zdać na czwórkę z minusem w trakcie pięciominutowej kartkówki? Pozostaje tylko wierzyć, że mimo wszystko „Jeszcze Polska nie zginęła, póki my żyjemy”...

autor: Adam Taubowski prasa Polska Polonika

dodany przez: konto_usuniete (2.50)



Ocena artykułu: 4.80 
Liczba ocen: 6
Odsłon: 1638
więcej w kategorii: Inne

Tagi opisujace artykuł:


Komentarze (5)
Pokaż profil Galaz
Jeżeli malkontenci wyjeżdżają,- to bardzo dobry znak.I najlepiej niech nie wracają, Procent Irlandczyków, Którzy opuścili swój kraj swego czasu, powala na nogi, lecz nie widzę aby to przeszkadzało w osiągnieciu pomyślności tym co zostali. Deratyzacja jaką obserwujemy w Polsce może nam, tak uważam , tylko pomóc. Dom bez szczurów jest łatwiejszy w utrzymaniu porządku i oby ich jak najmniej wróciło.
Czuwaj!
dodany przez: Galaz (2.42)   kiedy: 2008-01-06 14:18:00
Pokaż profil anabi
jednak warto bylo doczytac epilog Przemek, ja tez jestem dumna z tego, ze jestem Polka ;)
dodany przez: anabi (4.12)   kiedy: 2008-01-05 00:50:09
Pokaż profil Przemek
Aż mi sie nie chciało czytać do końca. Powiem krótko: jestem dumny z tego, że jestem Polakiem.
dodany przez: Przemek (3.79)   kiedy: 2008-01-04 21:23:57
Pokaż profil valdie68
Więcej niż 60 lat, 200 z krótką przerwą. Ja jestem dumny z tego, że jestem Polakiem. Jak Irlandczycy mogą być dumni, że są Irlandczykami, skoro jak ktoś tu też po nich jeździł, nawet języka swojego nie mają? Oni byli nieoleni dużo dłużej i w okrutniejszy chyba sposób (mały kraj).
Oni są dumni, bo w końcu niepodległość jaką/taką (mimo zależności od gospodarki UK) odzyskali. Dążą w jednym kierunku.
Czytałem ostatnio fajną ksiązkę, o Hongkongu, niby państwo w państwie, ostatnio to Chiny. Jak coś z niczego powstawało, jedni uciekali przed Japończykami, innych ewakuowali, inni zostali, niektórzy współpracowali z okupantem. John Lanchester "Hongkong, polecam
dodany przez: valdie68 (3.69)   kiedy: 2008-01-04 19:10:38
Pokaż profil anabi
dobrze ujety temat. zgadzam sie w calosci. czuje sie Polka, ale realia zycia w kraju opisane jak wyzej pojecie patriotyzmu zredukowaly raczej do kwestii mentalnych. ostanie 60 lat naszej historii podzialaly oglupiajaco na nasza psychike i obawiam sie czasem, ze potrzeba nastepnych 60ciu, zeby to naprawic. a wiekszosc z nas nie ma czasu czekac...na lepsze jutro ;)
dodany przez: anabi (4.12)   kiedy: 2008-01-04 14:18:50


Zaloguj się aby dodać komentarz. Zarejestruj się jeżeli nie posiadasz jeszcze konta.
Kategorie
   

Znajdź Artykuły:

  (wpisz dowolne słowa kluczowe)


Ostatnia Aktywność


Artykuły: Ostatnio Dodane

Najpopularniejsze Tagi