Polecane
Kategoria: Polityka
Niech emigranci nie wracają do kraju

dr Krzysztof Nawratek fot. archiwum Krzysztofa Nawratka
Zamiast zachęcać ludzi do powrotu z Irlandii, polski rząd powinien im powiedzieć: "fantastycznie, że tam jesteście!" I zapytać, co chcą zrobić dla swojego starego kraju - mówi Krzysztof Nawratek, urbanista z Katowic pracujący w Irlandii.

Józef Krzyk: Pod patronatem prezydent Irlandii bada Pan korzyści, które imigranci przynoszą temu krajowi, oraz to, co mogą dać mu emigranci. Korzyści z imigracji - tania i wykwalifikowana siła robocza, podatki - są oczywiste. A co z emigrantami?

Krzysztof Nawratek *: Nie badamy wyłącznie korzyści ekonomicznych. Projekt o roboczej nazwie „Irish Diaspora Strategy" jest znacznie szerszy, dotyczy sposobów zarządzania wszelkimi kontaktami z irlandzką diasporą, a także - i to jest mój wkład w ten projekt - zarządzania kontaktami z imigrantami przebywającymi obecnie w Irlandii. Koncentrujemy się głównie na nowych krajach UE.

Interesują nas imigranci jako ludzie zawieszeni między swoją ojczyzną a Irlandią. Nazywam ich "obywatelami plug-in", bo "wpinają się" w różne systemy różnych krajów. Dziś emigracja znaczy coś zupełnie innego niż 20-30 lat temu, gdy wyjazd np. z Polski na Zachód oznaczał wyprawę na zawsze. Dziś można mieszkać w Rzeszowie i Dublinie naraz. Polacy latają do Irlandii samolotami, jakby jeździli PKS-em. Badamy, co z tego wynika.

Myślę, że wnioski będą interesujące dla rządu irlandzkiego, ale też dla innych krajów. Irlandzka diaspora w USA liczy ponad 40 milionów ludzi, czyli prawie dziesięć razy więcej niż Irlandia ma mieszkańców. Nie są to tylko imigranci, ale też ludzie, którzy powołują się na więzy krwi, jak były prezydent Bill Clinton czy obecny kandydat Barack Obama. Amerykańscy Irlandczycy do niedawna czuli się w obowiązku pomagać rodakom materialnie. W ostatnich latach, gdy Irlandia się wzbogaciła, starsi emigranci uznali, że pomagać już nie trzeba, bo kraj daje sobie radę, a młodsi nie czują już tak mocnych więzi jak ich przodkowie. Ba! Młodsi używają irlandzkiego paszportu, by pracować w Brukseli czy Paryżu! Celem naszego projektu jest to, by te więzi z diasporą odbudować.

I zachęcić emigrantów do powrotu?

- Nie. Lepiej jest sprawić, by stali się użyteczni dla swojej ojczyzny w miejscu, w którym obecnie mieszkają.

Podobne programy realizuje wiele krajów, a Bank Światowy mocno je wspiera. Na przykład Szkocja w ramach programu GlobalScot utrzymuje kontakty z około 900 wpływowymi emigrantami, którzy w swoich krajach lobbują na rzecz inwestycji w swojej ojczyźnie oraz pomagają szkockim firmom wejść na światowe rynki. Inny program jest kierowany do obcokrajowców, którzy studiowali w Szkocji. Po powrocie do swoich krajów stają się swego rodzaju ambasadorami Szkocji, to do nich w pierwszej kolejności zgłaszają się szkockie firmy chcące wejść na lokalne rynki.

Nasz projekt różni się od szkockiego przede wszystkim tym, że nie chcemy skupiać się tylko na ludziach wpływowych, lecz myślimy o wszystkich emigrantach.

Polskie rządy mają inne podejście do emigracji: obiecują "drugą Irlandię" tu, w Polsce, i zachęcają do powrotu.

- To nie jest zbyt mądre. Samo hasło zresztą nie wystarczy. Czy polski rząd uważa, że bycie emigrantem to coś złego? Niektórzy wrócą, inni nie. Zamiast programu "Powroty"- opartego na archaicznym rozumieniu emigracji jako "brain drain", czyli drenażu mózgów, należałoby stworzyć program współczesny i efektywny.

A Pan wróci?

- Jeśli ktoś mi zapłaci tyle, ile zarabiam w Irlandii, to kto wie? (śmiech). Pieniądze to jednak oczywiście nie wszystko. Ważniejsze jest poczucie, że ktoś cię tu potrzebuje, że możesz się realizować. Przyjechałem do Irlandii półtora roku temu, pracowałem w dobrej międzynarodowej firmie, a teraz mam niezwykle interesującą pracę na uczelni. Przyjęto mnie prosto z ulicy, bez znajomości czy protekcji. W Polsce to się praktycznie nie zdarza.

Polacy nie wrócą do Polski dla rządu, PO, PiS-u czy innej partii. Nie mogą czuć się wykorzystani przez polityków.

W Irlandii są ludzie z całej Polski, i to władze samorządowe ich miejscowości powinny przede wszystkim pokazać, że im na dawnych mieszkańcach zależy, że mają na nich dobry pomysł. Dotyczy to przede wszystkim małych miast, bo duże raczej sobie poradzą.

Wykorzystam tę okazję, by zachęcić polskie miasta, z których wyemigrowała jakaś znacząca liczba mieszkańców, do zastanowienia się nad strategią zbudowania i wykorzystania kontaktów z tymi ludźmi. My ze swej strony chętnie służymy radą.

W Irlandii działa na przykład Enterprise Ireland, instytucja, która promuje eksport i inwestycje, wykorzystując także irlandzką diasporę. Jeśli już ktoś chce do Irlandii wracać, namawiają go, by jechał nie do Dublina, ale do małych miast. Żeby tam inwestował swoje pieniądze, zakładał nową firmę.

Ale naprawdę pytanie - wrócą czy nie wrócą - nie jest najistotniejsze.

Więc co jest najistotniejsze? Co powinien zrobić polski premier?

- Donald Tusk powinien powiedzieć emigrantom: "Fantastycznie, że tam jesteście! Co możecie, co chcecie zrobić dla Polski?"

A co Pan może zrobić dla Polski?

- Chociażby to, co robię w tej chwili. Polak pracujący za irlandzkie pieniądze nad projektem o (między innymi) polskich imigrantach w Irlandii to przecież wymarzona sytuacja dla władz polskich. Jestem swego rodzaju „agentem wpływu" (śmiech).

Miło by jednak było, gdyby rząd polski się tym projektem bliżej zainteresował. Zyski dla Polski byłyby większe.

Kontaktowałem się nawet z Ministerstwem Pracy, jeszcze przed wyborami. Było zainteresowane, ale cóż, rząd się zmienił i cisza.

Jaki jeszcze Polska ma pożytek z tego, że siedzi Pan w Irlandii?

- Trochę finansowy, bo często jeżdżę do Polski i wydaję tam zarobione w Irlandii pieniądze. Bywam zapraszany na konferencje naukowe: niedawno w Zachęcie mówiłem o mieście jako przedsiębiorstwie i jako wspólnocie, potem na zaproszenie Stowarzyszenia Architektów Polskich w Bielsku-Białej opowiadałem o strategiach rozwoju małych miast, na sesji poświęconej dziedzictwu socmodernizmu, organizowanej przez CSW Zamek, mówiłem o ideologiach w architekturze, a ostatnio w Warszawie na konferencji Bramy Kraju miałem wykład o zarządzaniu przestrzenią miejską. Na początku tego roku mam zaproszenia na dwa kolejne wykłady.

W lutym w wydawnictwie Ha! art ukaże się moja książka "Miasto jako idea polityczna". Książka bardzo dla mnie ważna, zderzająca wschodnio - i zachodnioeuropejskie doświadczenia i prezentująca miasto jako dobre miejsce do życia. Ta książka to taki mój urbanistyczno-polityczny manifest.

Staram się więc dzielić swoją wiedzą i doświadczeniami.

Jeśli mówi się, że współczesna gospodarka oparta jest na wiedzy, to emigrant z samego faktu bycia poza Polską wie przynajmniej tyle, że gdzie indziej jest inaczej. Czasem to bardzo dużo.

Myślę, że jestem dobrym ambasadorem Polski. Nie czuję się oderwany od ojczyzny.

Dlaczego Polacy jeszcze nie wracają?

- Przede wszystkim z powodów finansowych. Polska PiS-u - jak pokazały wyniki wyborów - też na Wyspach nie cieszyła się zaufaniem i sympatią.

Dobrze by było, gdyby nowy rząd nie popadł w ekscytację swoim obecnym powodzeniem. Gdy słyszę, że Tusk będzie budować nową Irlandię, to mam nadzieje, że to tylko taka figura retoryczna. Chyba wie, a przynajmniej powinien wiedzieć, że system irlandzki ma nie tylko zalety, ale też wady - tutejsze drogi są fatalne, kolej pamięta chyba jeszcze XIX wiek i jest gorsza od polskiej, a cała infrastruktura nie nadąża za prężnym rozwojem kraju. Transport publiczny w Dublinie został uznany za najgorszy w całej Unii. Służba zdrowia jest w opłakanym stanie, a szkolnictwo bynajmniej nie jest najlepsze w Europie. No i dochodzą koszty społeczne - rozwarstwienie społeczeństwa i wysoka przestępczość.

Na pewno warto się uczyć na cudzych doświadczeniach, żeby nie powtórzyć cudzych błędów. Model irlandzki jest mocno liberalny. Bez pewnych zabezpieczeń społecznych Polska może się wpakować w kłopoty. Myślę, że i Irlandia może je wkrótce mieć - mimo że i tak ma lepsze zabezpieczenia socjalne niż Polska. Dopóki jest prężny rozwój, a ludzie są bogaci lub wierzą, że rychło mogą się dorobić, konflikty nie są zbyt ostre, ale jeśli pewnego dnia prosperity się zakończy, to już nie będzie zbyt różowo.

Dla Polaków Irlandia jest atrakcyjna albo jako miejsce, gdzie odnoszą sukces - wtedy każdy taki kraj się podoba, albo jako rodzaj "specjalnej strefy gospodarczej", gdzie zarabia się pieniądze, ale życie planują w Polsce.

* Dr Krzysztof Nawratek, architekt-urbanista, absolwent Politechniki Śląskiej w Gliwicach (doktorat 2003), autor ponad 30 publikacji, w tym książki "Ideologie w przestrzeni. Próby demistyfikacji" (wyd. Universitas 2005), pracował na Łotwie, m.in. jako visiting professor wykładał geografię społeczną na Uniwersytecie Łotewskim w Rydze, od 2006 roku w Irlandii, pracował jako główny urbanista w firmie Colin Buchanan w Dublinie, a obecnie jako research fellow w Narodowym Instytucie Analiz Przestrzennych i Regionalnych (The National Institute for Regional and Spatial Analysis NIRSA) na Uniwersytecie w Maynooth.

Rozmawiał Józef Krzyk
żródło: praca.Gazeta.pl

dodany przez: maciekk (3.51)



Ocena artykułu: 3.65 
Liczba ocen: 1
Odsłon: 2232
więcej w kategorii: Polityka

Tagi opisujace artykuł:


Komentarze (0)
Nie dodano jeszcze żadnych komentarzy.


Zaloguj się aby dodać komentarz. Zarejestruj się jeżeli nie posiadasz jeszcze konta.
Kategorie
   

Znajdź Artykuły:

  (wpisz dowolne słowa kluczowe)


Ostatnia Aktywność


Artykuły: Ostatnio Dodane

Najpopularniejsze Tagi