Polecane
Kategoria: Inne
Polacy na Wyspach lubią tylko Polaków

Tekst oryginalny do znalezienia na www.gazeta.pl Autor: Aleksandra Łojek-Magdziarz

Polacy na Wyspach lubią tylko Polaków
Moi znajomi, którzy przyjeżdżali do Londynu po raz pierwszy w życiu, nie mogli się pogodzić z tym, że praktycznie nie mieli okazji, by mówić po angielsku.

" Wynajmę pokój dla spokojnej pary w domu z Polakami, polską telewizją", "Szukamy współlokatorki do mieszkania z Polakami, Ealing Common, 5 minut od stacji metra, obok sklepy z polską żywnością" - takie i inne , podobne ogłoszenia znalazłam na witrynie jednego z hindusko-polskich sklepów w dzielnicy, w której słychać tylko języki z subkontynentu indyjskiego i mój ojczysty. Mocno mnie zastanowiło to, że na obczyźnie Polacy tak do siebie garną. Czy boja się tubylców? Czy nie chcą się nauczyć obcej kultury, w której spędzą część życia?

- Stan ten może trwać do dwóch-trzech lat, nie jest niczym dziwnym i zdecydowanie ułatwia życie emigrantowi - tłumaczy antropolożka społeczna, dr Annamaria Orla-Bukowska z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Zupełnie naturalne jest, ze gdy człowiek opuszcza swój kraj, przenosi się do innego, potrzebuje czasu na aklimatyzację. Gdy dodatkowo szuka pracy i nie zna biegle języka nowego kraju stara się nawiązać kontakt ze swoimi rodakami - razem łatwiej poradzić sobie w banku, u lekarza, uporać się z rozłąką z bliskimi.

Angielska kultura nas nie obchodzi

Problem pojawia się wtedy, kiedy etap ten nie ulega zakończeniu, kiedy się wlecze w nieskończoność, kiedy tworzą się stałe getta zamieszkane przez całe pokolenia ludzi, którzy zakładają swoje mini-ojczyzny w obcym kraju. Nie chcą oglądać angielskiej telewizji, czytać angielskich gazet. Nie mówię tu o odejściu od polskiej kultury, o sztucznym przerzuceniu się na brytyjskość, tylko o czymś, co wydawałoby się naturalną konsekwencją dłuższego pobytu w nowym miejscu - o chęci poznania tego miejsca i oswojenia nie tylko najbliższego, ale i trochę dalszego otoczenia. Pod względem geograficznym, ale i językowym, kulturowym, każdym innym.

Nie chcą i uważają, że nie muszą, bo mają dostęp do polonijnych mediów, które chętnie serwują głównie dramatyczne doniesienia o skrzywdzonych rodakach czy polskiej polityce, niechętnie przybliżając czytelnikom kulturę brytyjską. Jak nieoficjalnie podają moi rozmówcy związani z polskimi mediami w Wielkiej Brytanii, wielu przyjezdnych miejscowa kultura nie interesuje. A polonijne media, najczęściej utrzymujące się z reklam, nie mogą pozwolić sobie na pisanie o tematach "nieciekawych" i niepraktycznych.

Polacy mają dostęp do polskiej żywności, polskich ogłoszeń, w urzędach pracują polscy tłumacze, nawet policja szkoli swoich pracowników tak, by ci potrafili się porozumieć z polskimi kryminalistami. Na budowach mówi się po polsku, w restauracjach pracują polskie kelnerki, a w supermarketach, w których wszak się na ogół milczy, i tak w razie kłopotów z samoobsługową kasą jak spod ziemi wyrośnie polski asystent. Moi znajomi, którzy przyjeżdżali do Londynu po raz pierwszy w życiu, nie mogli się pogodzić z tym, że praktycznie nie mieli okazji, by mówić po angielsku.

Paradoksalnie w najlepszej sytuacji są rodzice, którzy wysyłają swoje dzieci nie do polskich szkół. Dzieci uczą się nowych zachowań, zawierają nowe przyjaźnie i wprowadzają Wielka Brytanię do domów rodziców. Być może w niektórych przypadkach dopiero ten czynnik będzie miał decydujące znaczenie dla integracji Polaków z Wielka Brytanią - rodzice nie będą mogli wiecznie stać obok, będą musieli spotykać się z innymi brytyjskimi rodzicami, bo dzieci są pod każdą szerokością geograficzna intuicyjnie wielokulturowe, jeśli mają tylko taka możliwość.

Anglicy uczą się polskiego

Pojawił się za to dość dobrze obserwowalny trend odwrotny. To Brytyjczycy, by móc wchodzić z Polakami w interakcje, czy to biznesowe czy codzienne, zaczynają przyswajać podstawowe polskie zwroty. Wiele razy w lokalnych sklepach witano mnie swojskim "dzień dobry" i mniej już swojskim "jak się masz" (kto w Polsce zadaje takie pytanie?), na które, zgodnie z angielskim savoir vivre`m, odpowiadałam po polsku: "Dziękuję, dobrze, a ty?". Kilka dni temu w Barze Polskim przy Holborn, kiedy po angielsku zamawiałam kieliszek wina, ekspedient , Anglik, przeszedł na język polski. Jego słownictwo ograniczało się, co prawda, do spraw związanych z obsługą klienta, ale miło się uszom robiło.

W Polskim Ośrodku Społeczno-Kulturalnym przy Hammersmith, w którym można kupić schabowe i zrazy z morelą, brytyjscy goście powitali polską (ale znająca angielski) kelnerkę wesołym: "Dzień dobry, cześć, świetnie wyglądasz, schabowy ZE sałatka, poproszę".

Kolega kolegi, Szkot, postanowił uczyć się polskiego, bo poza byciem muzykiem i artystą, musi z czegoś żyć, więc remontuje z Polakami mieszkania - jak twierdzi, w tej dziedzinie bez szeleszczącego polskiego ani rusz. W końcu, w jednej z darmowych gazet rozdawanych w metrze pojawił się wiele mówiący dowcip rysunkowy: pośrednictwo pracy, dwie osoby, petent starający się o prace i urzędnik. Urzędnik pyta się petenta: A czy próbował pan mówić z polskim akcentem?


Zrodlo:www.gazeta.pl

dodany przez: Maniak (4.32)



Ocena artykułu: 3.78 
Liczba ocen: 9
Odsłon: 3893
więcej w kategorii: Inne

Tagi opisujace artykuł:


Komentarze (22)
Pokaż profil ameliozax
he...he ...Przemek....ty to potrafisz trafić w sedno sprawy!!!!!
dodany przez: ameliozax (4.08)   kiedy: 2008-03-28 23:14:02
Pokaż profil karimataman
Mnie mówiąc szczerze często irytuje, że niektórzy Polacy, z którymi pracuję nie potrafią wykrztusic z siebie pełnego zdania po angielsku i operują pojedynczymi słowami- najczęściej w dodatku źle wymawianymi. Przecież z czystego szacunku dla gospodarzy, którymi jakby nie było są Irlandczycy powinniśmy choćby spróbowac podszkolić ich język. Z korzyścią dla siebie głównie.
Tymczasem jest inaczej i brak możliwości płynnego kontaktu z autochtonami sprawia, że powstają polskie komuny (jeszcze nie getta, spokojnie...), w których jak wspomniał Maupotron ( idioci też czasem mają rację) "telewizja i prasa i żarcie" są wyłącznie polskie. Nie jest to sami przyznajcie wymarzony model emigracji...
dodany przez: karimataman (3.75)   kiedy: 2008-03-09 17:10:48
Pokaż profil onaion
Maupotron zmień swój nick bo małpy obrażasz. Twoje wypowiedzi są poniżej poziomu nawet tych zwierzątek
dodany przez: onaion (3.66)   kiedy: 2008-02-20 20:36:26
Pokaż profil Przemek
czyli troll :)
dodany przez: Przemek (3.79)   kiedy: 2008-02-20 17:30:39
Pokaż profil konto_usuniete
I zmyj tą ohydną mąkę w końcu.....
dodany przez: konto_usuniete (2.50)   kiedy: 2008-02-19 22:47:15
Pokaż profil konto_usuniete
Na irlandzkim nie muszę się wypowiadać, bo stykam się z nimi codziennie, a na tym forum mogę kijem pomieszać.... i bydło trochę zenergetyzować. A ty już nie płacz....
dodany przez: konto_usuniete (2.50)   kiedy: 2008-02-19 22:44:30
Pokaż profil Przemek
Cieleśnie czy wirtualnie, to jak dla mnie bez znaczenia. Co za różnica czy stykasz się się na forum czy w pubie?? Nadal to jest dla Ciebie bydło z tej samej zagrody... ja myślę że Irlandzkie forum byłby dla Ciebie idealniejsze, mógłbyś się zadawać z ludźmi reprezentującymi wyższą kulturę, a nie z Polakami...
dodany przez: Przemek (3.79)   kiedy: 2008-02-19 22:33:15
Pokaż profil konto_usuniete
Przeczytaj uważnie mój pierwszy komentarz, zwłaszcza fragment "w większości są oni Irlandczykami, a przeciwieństwem tej fantastyczności są przeważnie wspaniali Polacy.."
W większości, co nie oznacza że tylko oraz przeważnie, co nie oznacza, że wszyscy.
No i ostatni wątek "Jak najdalej od Polaka...." to raczej przestroga dla braci...
Cheers...
dodany przez: konto_usuniete (2.50)   kiedy: 2008-02-19 21:11:17
Pokaż profil konto_usuniete
Przecież nie dochodzi do cielesności fizycznej na tym forum, czyli wciąż jestem z dala od Polaka.... Dlatego też tu, a nie gdzie indziej jestem. Gdybym chciał być nie z dala to bym był teraz obok Ciebie na przykład, albo w polskim klubie w Dublin(ie). Tylko dzięki internetowi nie stykam się z Polakami. Wszystko to gra kontekstów. Poza tym , bez moich komentarzy było na prawdę drętwo....
dodany przez: konto_usuniete (2.50)   kiedy: 2008-02-19 21:04:54
Pokaż profil Przemek
Maupotronie, przeczytaj sobie co napisałeś w swoim wcześniejszym komentarzu. Jeżeli nie jesteś trollem albo jaj sobie nie robisz, to jesteś hipokrytą. Na wszelki wypadek przypomnę Ci Twój wniosek "Jak najdalej od Polaka". Jak myślisz na tym forum, to są sami Irlandczycy udający dla żartu Polaków?? Nie pytam się co tutaj robisz by Ci tego zabronić, ale dlatego że to stoi w sprzeczności z poglądami, które wyraziłeś.

Tak czy siak, uważam że sobie robisz jaja...
dodany przez: Przemek (3.79)   kiedy: 2008-02-19 18:31:40
Pokaż profil konto_usuniete
Trollem...? Hm.... bardziej Hałabałą, czyli krasnalem. Hipokrytą na pewno nie, jestem wręcz zaprzeczeniem hipokryzji - obłudnik, człowiek fałszywy, dwulicowy; faryzeusz - to nie ja. Co tutaj robię....? Mamy przecież pełną demokrację, a co za tym idzie wolność słowa czy to pisanego, czy to wypowiadanego, więc Maupotron nadaje. Więcej demokracji bracia. To, co komentuję, to moja opinia, tak więc wylałem ją na kartę specjalnie stworzoną do wylewania... albo ktoś się z nią zgadza, albo nie..
dodany przez: konto_usuniete (2.50)   kiedy: 2008-02-19 09:59:50
Pokaż profil Przemek
Maupotron, co Ty jeszcze robisz na tym forum?? Odpowiedzi są dwie albo jesteś trollem, albo hipokrytą. No ewentualnie trzecia: jaja sobie robisz...
dodany przez: Przemek (3.79)   kiedy: 2008-02-18 18:52:11
Pokaż profil valdie68
Czytałem, że Irlandczycy masowo się wyprowadzają z D15, a wskutek tego powiększają się skupiska samych Nigeryjczyków, Chińczyków czy Polaków, a często są to ludzie którzy wogóle nie interesują się innymi kulturami. Mieszkając razem nakręcają się tylko wzajemnie, i postępują jak we własnym kraju z którego wyjechali. Potem dochodzi do zamieszek jak we Francji np
dodany przez: valdie68 (3.69)   kiedy: 2008-02-18 15:10:03
Pokaż profil konto_usuniete
Przyleciałem tu parę lat temu i staram się nie spotykać z Polakami, bo przecież celem mojego wyjazdu nie było pasienie się z bydłem z tej samej zagrody, celem było poznanie wyższej kultury i szlifowanie jezyka angielskiego. Głupotą jest na przykład zakładanie popularnego Polsatu i oglądanie tylko i wyłącznie filmów z polskimi lektorami, tandetnych Show, czy Disco Polo - czyste buractwo.
Jeżeli decydujesz się na wyjazd do anglojęzycznego kraju, musisz mówić po angielsku, musisz wchłaniać tutejsze obyczaje, musisz delektować się tutejszą kulturą. A jeżeli Ci sie to nie podoba to pakuj walizy i wroty... Poznałem tu wielu, wielu fantastycznych ludzi i w większości są oni Irlandczykami, a przeciwieństwem tej fantastyczności są przeważnie wspaniali Polacy..
Wnioski. Jak najdalej od Polaka... Cheers bracia!!!
dodany przez: konto_usuniete (2.50)   kiedy: 2008-02-18 10:03:28
Pokaż profil konto_usuniete
To nie do konca tak... Jak tu przyjechalem to zalezalo mi zeby mieszkac z irlandczykami ale wszedzie gdzie dzwonilem to landlordzi mowili mi ze nie chca nikogo ze slabym jezykiem i szukajacego pracy (mimo ze mialem dosc kasy na 2-3 miesiace i na depozyt). Wiec w koncu trafilem do domu gdzie mieszkaja polacy i tak juz mieszkam. A teraz kiedy sie zadomowilem to jakos nie zalezy mi na zmianie domu bo mi wygodnie.
dodany przez: konto_usuniete (2.50)   kiedy: 2008-02-18 00:49:56
Pokaż profil Przemek
Ano to co piszesz Ella, to też prawda. jeżeli ktoś przyjeżdża tylko po to by szybko zarobić i wracać, to najczęściej nie potrzebna mu integracja...

Zakładam, że przez pojęcie integracja rozumiemy zawieranie znajomości z tubylcami, poznawanie ich historii, kultury i zwyczajów.
dodany przez: Przemek (3.79)   kiedy: 2008-02-17 23:52:58
Pokaż profil Ella
Myślę, że przyczyną nie jest niechęc Polaków do integracji tylko słaba znajomośc języka angielskiego wielu przyjezdnych. Jak można zintegowac się w takim przypadku jeśli nie można sie porozumiec z miejscowymi bez pomocy kolegi znającego angielski. Ci ludzie nastawieni są na kilkuletnie przetrwanie i powrót do kraju. Tak mi się przynajmniej wydaje, bo jeśli ktoś planuje tu zostac na zawsze a nie uczy się języka to zawsze pozostanie w getcie.
dodany przez: Ella (3.92)   kiedy: 2008-02-17 23:48:03
Pokaż profil Przemek
No nie wiem czy na pewno o to. W tekście o tym jak to dobrze, że dzięki dzieciom brytyjska kultura do Polskich domów wkracza, wydaje mi się że autorka wyraża satysfakcję z tego iż owa kultura przejmuje nas...
Ja nie mam nic przeciwko przyjmowaniu pewnych elementów kultury lokalnej, ale musi to być absolutnie bez szkody dla naszej kultury i tylko jako element dodatkowy, a nie zastępujący. Po prostu, nie wolno nam zapominać o tym kim jesteśmy, jakie są nasze tradycje itd.
Poznawać lokalną kulturę i historię warto, to oczywiste dla każdego ciekawego świata.
dodany przez: Przemek (3.79)   kiedy: 2008-02-17 23:45:41
Pokaż profil Maniak
Mysle, ze autorce chodzilo bardziej o zworcenie uwagi na fakt, ze zaczyna dominowac 'wygodnictwo' czyli postawa 'po co mam sie uczyc jezyka, poznawac kulture skoro i tak moge sie porozumiewac po polsku a i kumple sa w okolo'...
dodany przez: Maniak (4.32)   kiedy: 2008-02-17 23:35:14
Pokaż profil Przemek
Co masz na myśli mówiąc o gettcie??
dodany przez: Przemek (3.79)   kiedy: 2008-02-17 23:26:18

Strona:    
1


Zaloguj się aby dodać komentarz. Zarejestruj się jeżeli nie posiadasz jeszcze konta.
Kategorie
   

Znajdź Artykuły:

  (wpisz dowolne słowa kluczowe)


Ostatnia Aktywność


Artykuły: Ostatnio Dodane

Najpopularniejsze Tagi