Polecane
Kategoria: Wydarzenia
Pierwsza dama polskiego kina

Dopiero kwiecień a ja stanowczo twierdzę, że w miniony weekend byliśmy świadkami kulturalnego wydarzenia roku 2008! Polonię na Zielonej Wyspie odwiedziła Krystyna Janda w asyście Krzysztofa Zanussiego. Krystyny Jandy nie trzeba szerzej przedstawiać. Kreacje w filmach Wajdy, Kieślowskiego, Zanussiego, Istvana Sabo – mówią same za siebie. Krystyna Janda to jedyna – jak do tej pory – polska aktorka, która została uhonorowana Złotą Palmą Festiwalu Filmowego w Cannes (1990 rok; za rolę w filmie K. Bugajskiego „Przesłuchanie”).

Krystyna Janda
Krystyna Janda przyjechała do Dublina na zaproszenie Fundacji Centrum Kultury Polskiej, w zarządzie której działa m.in. nasz eksportowy reżyser Krzysztof Zanussi. Na spotkanie ze spragnionymi dobrego teatru Polonusami w Irlandii, pani Krystyna przywiozła monodram „Ucho, gardło, nóż” – oparty na prozie Vedrany Rudan. Zanim jednak w niedzielę publiczność zasiadła na widowni Tivoli Theatre, by oklaskiwać artystkę, to dzień wcześniej miała ona jeszcze okazję spotkać się z Krystyną Jandą bardziej kameralnie.
W szacownych salach irlandzkiej Galerii Narodowej zorganizowano wieczór wspomnień o naszej aktorce. W rolach głównych oczywiście – Krystyna Janda i prowadzący spotkanie, elegancki i lśniący nienaganną polszczyzną i radiowym głosem – Krzysztof Zanussi.
Krystyna Janda powiedziała wprost, bez kokieterii i mrugania okiem do zebranych, że w życiu po prostu ma szczęście. Egzaminy do szkoły aktorskiej, indywidualny tok studiów, praca dyplomowa i pierwsze propozycje gry u mistrzów polskiego kina – jeszcze podczas trwania nauki – wszystko przyszło po prostu ot tak. Wielkim szczęściem dla niej była rola w filmie Andrzeja Wajdy „Człowiek z żelaza”. Ten debiut ukształtował na zawsze Krystynę Jandę i jako aktorkę i jako człowieka. Od tamtej pory niezłomnie trwała w opozycji do smutnej i często nieludzkiej socrealistycznej Polski. Przypomniała, że hołubiony w tamtych czasach przez władze PRL reżyser Czesław Petelski, sprawił, że była pomijana w obsadach wielu filmów, mimo, że ich twórcy chcieli ją zaangażować.
- W moim życiu zawsze działy się dziwne rzeczy. Włamania do domu, dziwne zdarzenia i wypadki… Ale ja zawsze kładłam to na karb mojego pośpiechu, czy lekkomyślności. – powiedziała K. Janda – Dopiero niedawno dowiedziałam się, iż w opinii IPN posiadam status osoby pokrzywdzonej przez władze PRL. Przeciwko mnie były prowadzone działania operacyjne. Pytano mnie, czy będę chciała wystąpić na drogę sądową, by dociekać, uzyskać zadośćuczynienie… Ale ja powiedziałam –nie! To nic nie da i niczego nie zmieni. Zemsta jest mi obca.
Krzysztof Zanussi dodał, iż ówczesne władze i szary system Krystyna Janda porażała nimbem nowoczesności i luksusu. Z racji granych przez nią ról nie była lubiana, ale zawsze liczono się z jej charyzmą, postawą i brakiem kompromisów, mimo, że wielokrotnie próbowano nakłonić ją do „przejścia na ciemną stronę mocy”. Utrudniano jednak, jak to tylko było możliwe, jej zawodowe życie.
Krystyna Janda wspomniała jak to podczas kręcenia filmu „Mefisto” Istvan Sabo zabronił jej wyjazdów do Polski, bojąc się, że artystce odebrany będzie paszport i nie będzie można dokończyć zdjęć:
- Pamiętam, że na plan przybiegł Klaus Maria Brandauer, który powiedział, że „Rosjanie wejdą do Polski a Wałęsa jest agentem”. Twardo zaprotestowałam, powiedziałam, że tak się nie stanie a Wałęsa nie jest żadnym agentem! Drżałam jednak co może się wydarzyć, gdyż drżałam o moją córeczkę Marysię. I tak naprawdę, tylko tyle, tylko te uczucia przychodzą mi do głowy, kiedy wspominam „Mefisto”.
Gdy dodam, że „Mefisto” kręcono w pamiętnym roku 1980, to wszyscy Czytelnicy zgodzą się, iż obawy reżysera były uzasadnione.
- Za moją postawę, niezłomność, tę hardość, za role w „półkownikach”, za grę u Wajdy zostałam jednak przez władze ówczesnej Polski dotkliwie ukarana. I tej jednej, jedynej rzeczy żałuję do dziś. – wyznała Krystyna Janda – Żałuję, że nie mogłam zagrać w filmie Alana Pakuli „Wybór Zofii”. To smutne, że uniemożliwiono mi wyjazd na Zachód, aby zagrać w tym obrazie. To śni mi się często i nie mogę o tym zapomnieć.”
Trudno nie zgodzić się z opinią pani Krystyny, wiedząc z perspektywy ponad 20 lat, że film „Wybór Zofii” stał się jednym z ważniejszych filmów w historii kina, zaś rola w tym obrazie przyniosła Meryl Streep statuetkę Oscara. Od tamtego czasu jej kariera rozkwitła. To samo bez wątpienia byłoby udziałem i naszej pani Krystyny.
Dlaczego zdecydowała się założyć własny teatr? Janda mówi wprost – „Uczyniłam to ze złości!”. I uroczo i wyczerpującą rozwinęła ten temat. Choć słowo „uroczo”, brzmi w tym ujęciu cynicznie… Otóż pani Krystyna Janda, ikona polskiego filmu i sceny, zatwardziała głosicielka demokracji i wolności słowa, prawdy i godności dla każdego Polaka – kuriozalnie, w wolnej Polsce po roku 1989 czuje się coraz bardziej nieswojo. A to nie może dokończyć serialu „Męskie – Żeńskie”, a to ktoś przesuwa plany jej kolejnych realizacji, a to trzeba się prosić, błagać, przekonywać o swoim zaangażowaniu i umiejętnościach, a to a tamto… W końcu postanowiła wybić się na niepodległość i zafundować sobie prywatny teatr. Uwaga! Pierwszy prywatny teatr w historii Polski po 1945 roku!
- Zaryzykowałam. Sprzedałam dom. Wzięłam kredyt i odkupiłam część kina „Polonia” przy Marszałkowskiej. Mnóstwo pracy, wyrzeczeń, zmagań i pytań – czy warto to wszystko? Dziś mogę z satysfakcją powiedzieć, że „Polonia” to najpopularniejszy warszawski teatr! Gramy w ciągu miesiąca osiemnaście różnych spektakli. Debiutują u nas młodzi twórcy i aktorzy, zaś publiczność czuje się w murach teatru po prostu swobodnie, przyjaźnie, jak u siebie.”– mówi z ciepłym uśmiechem spełnienia na twarzy pani Krystyna.
Podczas wieczoru w National Gallery of Ireland Krystyna Janda opowiadała także o swojej współpracy z Krzysztofem Kieślowskim ( „Z nim wszystko było proste! Od „a” do „z” wszystko wytyczone w scenariuszu i wytłumaczone przez Krzysztofa”), Markiem Grechutą („Dla każdej dziewczyny w latach 70, 80 – tych Marek Grechuta jawił się niczym bajkowy, śpiewający książe. To jemu zawdzięczam festiwal opolski i nagrodę za jego piosenkę „Guma do żucia”), czy Krzysztofem Zanussi.
Nasza artystka odpowiedziała na około dziesięć pytań publiczności. Jedno z nich dotyczyło emigracji i wielkiego rozczarowania Polaków rozwojem sytuacji w kraju po 1989 roku, szczególnie w ciągu minionych trzech lat.
- Powiem szczerze. Czuję się strasznie rozczarowana. Wiadomym jest, że nic od razu nie może funkcjonować tak jak człowiek tego może sobie życzyć. Ale… Z niepokojem, zażenowaniem obserwowałam to co działo się w Polsce w ciągu ostatnich lat. Dojście do głosu w Polsce wszelkim – izmów, język wrogości i chamstwa, nienawiści i pomówień. W moim kraju doszły do głosu partie nacjonalistyczne, wojujące, epatujące nienawiścią do Żydów, Europy zjednoczonej, nietolerancyjne i aroganckie. To mnie napawało smutkiem i odrazą. – powiedziała Krystyna Janda – Ale to już minęło – na szczęście. Pamiętajcie – liczymy na Was, emigrantów! – powiedziała optymistycznie na koniec  .
Za pomoc w przygotowaniu tekstu i wspaniałe przeżycia związane z wizytą p. Krystyny Jandy gorące podziękowania składamy pani Barbarze Szustkiewicz.

Tomasz Wybranowski
współpraca: Katarzyna Sudak



Zobacz więcej na www.wyspa.ie...


dodany przez: Wyspa (3.78)



Ocena artykułu: 4.64 
Liczba ocen: 4
Odsłon: 8433
więcej w kategorii: Wydarzenia

Tagi opisujace artykuł:


Komentarze (0)
Nie dodano jeszcze żadnych komentarzy.


Zaloguj się aby dodać komentarz. Zarejestruj się jeżeli nie posiadasz jeszcze konta.
Kategorie
   

Znajdź Artykuły:

  (wpisz dowolne słowa kluczowe)


Ostatnia Aktywność


Artykuły: Ostatnio Dodane

Najpopularniejsze Tagi