Polecane
Kategoria: Rozrywka
Stara miłość nie rdzewieje, ale ...

Pomysł na wspominanie serca uniesień, naszoklasowe kochanie i bzykanie, era łączenia wszystkiego z wszystkimi i nasza codzienność. Mały pikus, gdy spotkanie po latach spowoduje tak zwany opad szczęki, ale może być też trochę inaczej.

Miłość w Paryżu?
Natrafiłem na takie oto rozważania na utlenionym portalu i mnie dopadła febra niemalże ze zdziwienia. Błyskotliwość piszącego i jego napinanie się podczas pompowania tematu spotkań z ex-ami i dawnymi sympatiami mogą powalić nawet nosorożca. Oto wywody naszego mistrza radzenia sobie z niezręcznymi sytuacjami:
"....
Kiedy więc w pobliżu waszej żony pojawi się jakaś postać z zamierzchłej przeszłości, naostrzcie broń. Osobnik taki zwykle nie ma żadnych agresywnych zamiarów ani też nie wydaje się zainteresowany burzeniem waszego szczęścia. Są to jednak tylko pozory, w jego czarnej od żądz duszy wszystko kipi, a złe podpowiada mu, że teraz, właśnie teraz, powinien koniecznie przypomnieć sobie, jak całował waszą ślubną małżonkę nad stawem w parku latem 91. Nie łudźcie się, że jego łysiejąca czaszka i grube okulary na nosie zatrą w pamięci żony owo spotkanie sprzed lat. To są szczegóły niewarte uwagi. Ona, kiedy ją potem spytacie, czy ten facet nosił zawsze okulary, zdziwi się, że w ogóle widzieliście jakieś okulary. Ona nic nie widziała, bo projektor jej pamięci przesuwał w jej oczadziałym mózgu zupełnie inne obrazy. Żeby jakoś po męsku wybrnąć z takiej zagmatwanej sytuacji, nie należy oczywiście rzucać się na dawnego amanta z pięściami (a przynajmniej nie od razu), nie należy wypytywać go o choroby i pobyty w szpitalu, by zasugerować żonie i otoczeniu jego słabe rokowania na przyszłość. Trzeba tego człowieka podejść inaczej. Jeśli on pojawia się i znika natychmiast, to w ogóle nie ma problemu. Gorzej, gdy następuje seria "przypadkowych" spotkań z tym panem. Wpadacie na siebie w sklepie osiedlowym, choć wiadomo, że on mieszka w mieście oddalonym o 40 km, spotykacie go w warsztacie samochodowym albo na palcu zabaw dla dzieci, chociaż jego dzieci mają już po 20 lat. Wszystko to są symptomy niezdrowego zainteresowania owego pana waszą rodziną, mówiąc wprost: on ma ochotę zabawić się niewielkim kosztem, licząc na to, że sprawa się nie wyda albo że wy jesteście głupi i nie zorientujecie się, o co chodzi. Jeśli powiecie mu to wprost, uzyskacie zapewne solidną obietnicę, że nic z tych rzeczy się nie wydarzy. Coś w rodzaju; "no co ty, Sergiusz! Jak możesz podejrzewać mnie o coś takiego!". Do tego dodane zostaną błyski oburzenia w oczach, a na koniec padnie deklaracja dozgonnej sympatii dla całej waszej rodziny. Jest to oczywiście pic na drążku i totalna ściema.

Każdy ma jakąś przeszłość

Takie założenie powinniśmy przyjąć na samym początku. Człowiek, który pojawił się niespodziewanie, by zamienić wasze domowe szczęście w stertę dymiących gruzów, także ją ma. Dobrze jest więc podjąć go w domu gościnnie, postawić na stole ogóreczki małosolne i flaszeczkę czegoś mocniejszego. To uśpi jego czujność i przekona człowieka ostatecznie, że ma do czynienia z frajerem, który nie wie, że on obracał jego żonę w czasach studenckich. Kiedy już zaufanie wraz z gorzałką zostanie wlane do serca naszego wroga, możemy zacząć wypytywać go o różne szczegóły z życia, zwracając baczną uwagę na rozmaite niejasności, zakręty życiowe i historie związane z niezapłaconymi zobowiązaniami, nieślubnymi dziećmi czy jazdą po pijanemu na motorowerze. Sami nie możemy pić przy tym zbyt wiele, bo jeszcze gdzieś pomiędzy śledziem i sałatką paprykową przyznamy się do jakichś błędów młodości, a nie o to przecież chodzi. Najlepiej by było, gdyby nasz wróg, który pomylił drzwi, zwierzył nam się ze swoich spraw rozwodowych i niezapłaconych od lat alimentów. Wtedy pozostaje już tylko ustalić numer telefonu kobiety, której jest winien pieniądze, i spokojnie czekać na to, co się stanie po naszym telefonie do niej. Gorzej, gdy facet nie ma nic na sumieniu i do tego wypije nasz alkohol, nie puściwszy pary z gęby. Wtedy należy iść po kolejną butelkę - iść oczywiście do barku, a nie do sklepu nocnego, bo tylko idiota zostawia pijanego ekskochanka własnej żony z nią samą pod jednym dachem. Alkohol serwujemy do chwili, gdy eksamant rozwali się bez przytomności na naszym dywanie lub dopóki żona, która pije ostrożnie, jak to żona, nie wyrzuci go za drzwi, roniąc przy tym łzę rozczarowania. Wtedy możemy, choć z trudem, udać się do sypialni i nie myjąc nawet rąk, uwalić się w pościeli, dumając z satysfakcją o tym, że nasza małżonka myśli teraz o wszystkich mężczyznach same najgorsze rzeczy.

Serca łopoty

Zdarza się oczywiście, że i dla nas zaświeci słonko. Nagle zza rogu wyłoni się odziana jak antyczne bóstwo w dzień swego święta nasza była narzeczona, której przysięgaliśmy dozgonną wierność, miłość oraz to, że ożenimy się z nią, gdy tylko nasza sytuacja materialna jako tako się ustabilizuje. Nigdy nie mieliśmy zamiaru tego robić, przypuszczaliśmy bowiem, jakże słusznie, że owa Marysia czy Karina zainteresowana jest prócz nas także kilkoma innymi panami. Dziś, kiedy spotykamy ją po latach, wspomnienia wracają jak rozniecany gorącym wichrem pożar buszu. Patrzymy w jej oczy i wszystko staje się jasne. Gdyby u naszego boku nie było chrząkającej znacząco żony, natychmiast rzucilibyśmy się na nią i zdarłszy z niej wszystko albo jedynie bieliznę, żeby było szybciej, zrobilibyśmy to, co w XIX-wiecznej literaturze nazywa się skorzystaniem z okazji. Nie próbujmy nawet przekonywać żony, że mogłoby być inaczej. To jest inteligenta kobieta, w końcu wyszła za nas i swoje wie. Jeśli uparcie będziemy obstawać przy tym, że pani, w którą wlepialiśmy wzrok, to tylko znajoma z piaskownicy, nic nie zyskamy i stracimy przy tym szacunek małżonki, którego możemy już nigdy nie odzyskać. Lepiej nie wypierać się tej znajomości. Jeśli żona wpadnie na diaboliczny pomysł, a często tak właśnie jest, żeby zaprosić naszą nową starą znajomą do domu, zgódźmy się. Będzie to oznaczać, że nie mamy zamiaru widywać jej bez wiedzy żony, chcemy oswoić sytuację i nie robić niczego, co mogłoby źle wpłynąć na samopoczucie małżonki. Kiedy obydwie panie rozgrzeją się już kieliszeczkiem nalewki, którą wyciągnęliśmy na tę okazję z najczarniejszych zakamarków piwnicy, postawimy na stole resztę niedopitego alkoholu z poprzedniej imprezy, na której bawił u nas jej znajomy (sami oczywiście nie pijemy, nie jesteśmy przecież samobójcami), i zaczniemy ochoczo polewać obydwu paniom. Kiedy już są dobrze wstawione i mają zamiar udać się na spoczynek, kładziemy je obydwie do jednego łóżka, fotografujemy i tak zabezpieczeni szukamy w starym notatniku telefonu do Krystyny, kobiety, którą dawno temu kochaliśmy naprawdę, ale nasze drogi rozeszły się na skutek intryg złych ludzi. Kiedy po kilku miesiącach żona przeanalizuje biling, zauważy parę numerów, których nie zna, i zacznie sarkać, my z twarzą pokerzysty wyciągniemy z komody zdjęcie, na którym nasza ślubna owinięta w futro eks-kochanki śpi wtulona pod jej pachę. Popatrzymy potem chwilę wzrokiem pogardliwym, ale pełnym litości i wyjdziemy do parku, żeby tam w spokoju zadzwonić, jak co dzień, do naszej prawdziwej nowej starej miłości. "
Mistrzem pomocnego pióra jest niejaki Sergiusz Rot.
Mnie osobiście popisy tego człowieka nie przypadły do gustu, ale może komuś się to spodoba.
Wolałbym za to dowiedzieć się, czy kogoś uderzyły te spotkania naszoklasowe, radości i rozczarowania z pogawędki u boku ex /exa ?
Czy takie zdarzenia są z gatuku bezsensownych, a może wręcz przeciwnie?
Czekam na Wasze opinie

dodany przez: milo70 (4.02)



Ocena artykułu: 4.76 
Liczba ocen: 8
Odsłon: 3711
więcej w kategorii: Rozrywka

Tagi opisujace artykuł:


Komentarze (15)
Pokaż profil valdie68
Mi się bardzo artykuł Sergiusza podoba. Szczególnie serca łopotanie...
dodany przez: valdie68 (3.69)   kiedy: 2008-06-20 23:43:38
Pokaż profil valdie68
Ja zakładam konta namiętnie wszędzie, jednak na NK i PG nie mam, dla zasady. Już lepiej zacząć ćpać, przynajmniej są procedury i do pomocy masz lekarzy.
P.S. Nie używam i nie używałem, ale jak widzę na jakie tymczasowe wyżyny się czasem niektórzy wspinają, i jak potem upadają, to płaczę...
dodany przez: valdie68 (3.69)   kiedy: 2008-06-20 23:40:34
Pokaż profil milo70
Mam nadzieję, że tych rozsądnych jest miażdżąca większość i tego właśnie sobie i Wam życzę . Pozdrawiam
dodany przez: milo70 (4.02)   kiedy: 2008-06-17 21:10:10
Pokaż profil wiolczyk
Mamy sporo znajomych na NK ale ani ja ani mąż nie odczuwamy z tego powodu zagrożenia. I chociaż wśród moich znajomych jest ktoś naprawdę ważny w moim życiu na kogo mąż ma uczulenie:) nie przyszło mi do głowy wykorzystywac tego portalu do cichych kombinacji na boku. Po co wracac do wspomnień? Nie da rady wejśc dwa razy do tej samej wody. Nawet gdyby nasz związek się rozpadł nie szukałabym pocieszenia w ramionach byłego.Zycie toczy się do przodu a skoro z kimś się rozstałam była jakas przyczyna. Tak samo uważa mąż i NK nie spędza nam snu z powiek.
dodany przez: wiolczyk (4.18)   kiedy: 2008-06-17 15:18:15
Pokaż profil milo70
A to dlatego, że wszystko tak się zazębia jakoś. A co do polityki, to mnie raczej już nie porusza. Ja pięć lat temu wybrałem. I to był dobry wybór.
A dwa razy do tej samej wody? Dziękuję nie skorzystam. Żadnych powrotów i odgrzewanych uczuć . W żadnej dziedzinie.
dodany przez: milo70 (4.02)   kiedy: 2008-06-15 14:58:37
Pokaż profil aniutka73
Milo, Ty chyba wszystko naraz chcesz poruszyć. I zdradę, i politykę, i nadzieję, i złudzenia, i idealizm. Wiele emocji w Tobie. Proponuję blog (będę czytać!) lub forum (będę uczestniczyć).
dodany przez: aniutka73 (4.20)   kiedy: 2008-06-15 04:25:24
Pokaż profil milo70
To, co widzę ... te helskie klimaty powalają. Nie wiedziałem, że tylu zdobywców/czyń najechało Wyspę. A tam w donaldowie? Po IV najjaśniejszej nic nie zadziwi, chociaż wolałbym się łudzić, że czekają tam na swych bliskich. Noo ... taki idealista mi się włączył. A to dlatego, że dobrze mi tu.
dodany przez: milo70 (4.02)   kiedy: 2008-06-14 23:02:52
Pokaż profil aniutka73
Marta_datka możesz rozwinąć swoją myśl? Bo jakoś brak mi związku przyczynowo - skutkowego.
"Milo gozej jest jesli te osoby nie tesknia i nie czekaja,a tkwia juz w nowym zwiazku..."
Wszystko się zgadza. Ktoś nie tęskni, nie czeka i jest w nowym związku. O co chodzi? Przyczyna i skutek w jednym zdaniu. Gdzie polemika?

dodany przez: aniutka73 (4.20)   kiedy: 2008-06-14 22:43:19
Pokaż profil konto_usuniete
@Milo gozej jest jesli te osoby nie tesknia i nie czekaja,a tkwia juz w nowym zwiazku...
Trzeba poprostu miec do siebie cholerne zaufanie i byc do siebie bardzo przywiazanym,bo sa silne zwiazki,ktorych nic nie rozdzieli....
dodany przez: konto_usuniete (2.50)   kiedy: 2008-06-14 22:31:31
Pokaż profil milo70
To dotyczy też nas TU żyjących, mieszkających lub na dorobku, ot tak przelotem . Zdjęcia z gadgetami na tle palm, piękna opalenizna z budowy /lub znajoma z solarium zafundowała, bo my nie znajdziemy czasu na spacery w słońcu / i można klimat ukręcać. Tu wirus taki panuje, że tęsknotę zabijamy podskokami na boki. I nie zawsze zastanowienie się nad tym, co z tymi, którzy tam czekają i tęsknią, ale bez naszych surogatów. WEB2 ma dwa oblicza
dodany przez: milo70 (4.02)   kiedy: 2008-06-14 21:09:54
Pokaż profil aniutka73
Naprawdę ciekawy temat do dyskusji znalazłeś, Milo. Mam nadzieję, że inni się dołączą. Uwielbiam zdrowe dyskusje.
dodany przez: aniutka73 (4.20)   kiedy: 2008-06-14 20:30:51
Pokaż profil aniutka73
Ja przez NK odgrzałam parę starych przyjaźni, ludzie się zmienili, ale ja też się zmieniłam. Utrzymuję kontakty tylko z tymi, którzy nadal są interesujący i wnoszą coś do mojego życia. A ponieważ przyjaźniłam się z dziewczynami (z chłopakami tylko "śmigałam"), przyjaźnię się nadal... z kobietami. Zaufanie, przyjaźń, szacunek (i oczywiście miłość) - jeżeli tego nie brakuje w związku, żadna przypomniana, najbardziej zadbana 35-latka w bikini na profilu, nie stanowi zagrożenia. Żaden sfotografowany na tle cudzego Lamborghini znajomy nie przesłoni mi nagle całego świata.
dodany przez: aniutka73 (4.20)   kiedy: 2008-06-14 20:29:47
Pokaż profil milo70
Na swój sposób to widzę: W umiarze metoda . Może się mylę, ale ani izolacja, ani zbieranie, zaliczanie i podryw na nowo nie zbudują nas lepszymi jakościowo. Moi znajomi nie są tacy, jakimi ich zapamiętałem i jakoś gorąco ich nie wołam. Raczej grzecznie odpowiadam. I nie żałuję.
dodany przez: milo70 (4.02)   kiedy: 2008-06-14 20:07:32
Pokaż profil aniutka73
Zgadzam się, Milo - to jakiś tendencyjny bełkot zranionego faceta, który w exie żony widzi łysola w okularach zagrażającego spokojowi i przyszłości rodziny, a w swojej ex super laskę, którą traktuje jednak bardzo podmiotowo.
To prawda, że portale, o których piszesz są zagrożeniem, ale nie dla par, które łączy miłość i zaufanie. Są zagrożeniem i pokusą dla ludzi, dla których pokusą jest zwykłe obcowanie z drugim człowiekiem.
Nie wiem, czy stara miłość nie rdzewieje, czy też każda miłość jest pierwsza. Kto ma ciągąty do exów, zawsze znajdzie okazję.
dodany przez: aniutka73 (4.20)   kiedy: 2008-06-14 19:58:15
Pokaż profil konto_usuniete
Co prawda to prawda,stara milosc nie rdzewienie,a niekiedy spotkanie jej po latach moze byc mila chwila do pogadania o starych czasach,niekiedy nawet wraca sie do siebie,aby ulozyc sobie z ta osoba zycie...jesli do tej pory nie zdolalismy byc w szczesliwi w wlasnym zwiazku wiec po co dalej sie meczyc skoro mozna sobie to ulatwic jak juz ta stara milosc stanela nam na drodze...
Uwazam nie nie jest to bezsensowne,niektorzy zostaja dobrymi znajomymi mimo tego,ze kiedys tam byli razem,nie mozna zabronic spotkania,porozmawiania ze soba...uwazam,ze kazda osoba czy to kobieta czy facet(jesli juz maja wlasne rodziny)spotykaja eks czy bylego wiedza na co moga sobie pozwolic,chodz zycie plata rozne figle...
dodany przez: konto_usuniete (2.50)   kiedy: 2008-06-14 14:36:30


Zaloguj się aby dodać komentarz. Zarejestruj się jeżeli nie posiadasz jeszcze konta.
Kategorie
   

Znajdź Artykuły:

  (wpisz dowolne słowa kluczowe)


Ostatnia Aktywność


Artykuły: Ostatnio Dodane

Najpopularniejsze Tagi