Polacy na Wyspach skrzykują się na wybory
Na wybory w Wielkiej Brytanii i Irlandii zarejestrowało się 68 tys. Polaków. Prawie dwa razy więcej, niż głosowało w 2005 r. na całym świecie! Listy wyborców zostały zamknięte o północy z wtorku na środę. Wynik: 68,3 tys. Polaków zapisało się do głosowania w Wielkiej Brytanii i Irlandii (prowadziły wspólny system rejestracji).
Biorąc pod uwagę, że na Wyspach mieszka od 500 tys. do miliona naszych rodaków, to mało imponujące. Ale wystarczy spojrzeć na liczby sprzed zaledwie dwóch lat, by zrozumieć, że dokonała się prawdziwa rewolucja.
W 2005 r. w Wielkiej Brytanii głosowało 2,4 tys. osób. W Irlandii - ok. 2 tys. Na całym świecie zarejestrowało się wówczas 40 tys., z czego do urn poszło 37 tys.
Teraz można więc założyć, że z owych 68,3 tys. na samych Wyspach zagłosuje 60 tys. Czyli nawet jeżeli liczba naszych imigrantów przez te dwa lata wzrosła czterokrotnie, to do urn pójdzie kilkanaście razy więcej!
Dwa lata temu Polacy mogli głosować tylko w Londynie, Edynburgu i Dublinie. Teraz urny staną też w centrach kultury czy kościołach w 20 miejscach w Wielkiej Brytanii i czterech w Irlandii.
Rejestracja nie była jednak łatwa. W konsulacie w Londynie uruchomiono trzy linie telefoniczne, więc tę drogę większość chętnych mogła sobie darować. Trzeba było wypełnić formularz w internecie, wysłać zgłoszenie pocztą lub pójść do konsulatu.
Do mobilizacji Polaków na Wyspach przyczyniła się kampania wyborcza - na ulicach Londynu czy Glasgow można dostać ulotki, z polskiego radia płyną spoty partyjne, a ze stron internetowych i polskich gazet patrzą twarze polskich polityków.
Najwięcej w emigracyjny elektorat zainwestowała PO. Donald Tusk spędził w Wielkiej Brytanii i Irlandii dwa dni, LiD dwa razy wysyłał Ryszarda Kalisza. Klęskę na Wyspach z góry chyba założył PiS, bo nie wysłał nikogo z czołówki.
Według sondaży najwięcej głosów na Wyspach zgarnie PO, o drugie miejsce PiS powalczy z LiD.
Głosy Polaków z zagranicy idą na listę warszawską, co może pomóc Tuskowi pokonać premiera Kaczyńskiego.
170 tys. Polaków chce głosować na całym świecie - wynika z naszych nieoficjalnych informacji. W USA na głosowanie zapisało się ponad 30 tys. Polaków (dwa lata temu do urn poszło tam tylko 5,5 tys.). W Niemczech zarejestrowało się 16 tys. naszych obywateli (w 2005 r. głosowało tam niewiele ponad 4 tys.). We Francji głos chce oddać 5 tys. Polaków (dwa razy więcej niż dwa lata temu).
żródło: Gazeta Wyborcza
więcej w kategorii:
Polityka Tagi opisujace artykuł: