to coś nowego. W poszukiwaniu pracy sięgnęłam po ostateczność, czyli weszłam drugi raz do tej samej rzeki. Nie żałuję jednak, przynajmniej na razie. Praca w hotelowej restauracji jest męcząca, czasem stresująca, ale wśród ludzi, a to odpowiada na jedną z podstawowych moich potrzeb.
Nie siedzę już całe dnie w domu, więc i energia we mnie inna. Zmian mi się chce. Różnorakich. Powietrza, działania i sensu. Ponieważ tak mało mam teraz wolnego czasu, każda godzina jest na wagę złota. Komputer właściwie poszedł w odstawkę. Wróciła joga, dieta oczyszczająca i lepszy nastrój. A w ramach celebracji kolejnych urodzin zmieniłam fryzurę i zaplanowałam czterodniową podróż po połnocno-zachodniej Irlandii. Trzydzieści sześć lat skończę w Sligo. Albo w Donegalu. Zobaczymy, gdzie tego dnia wyląduję
Kochane Dziewczyny, dziękuję za cudne, pyszne życzenia :-))) Niechby się spełniały, codziennie! Wam również :-)))
Tak, Ewunia, masz rację - inna już woda w tej rzece - na szczęście :)
aaa - rzeka ta sama,ale woda w niej juz inna płynie;))
i ja Maszenka przesyłam życzenia szczescia i milości
i pogody ducha..czyli przede wszystkim umiejetnosci pogodzenia sie z duszą,nawet jak nie po naszej mysli!
Czuje jak bardzo odżyłaś,promieniejesz pozytywną energią i checią zmian,to super!(a podróże kaształcą;) )
..a tak na marginesie-obie dziewczynki urwałyście sie do pracy..Same superlatywy widać:))
Maszeka pozdrawiam bardzo serdecznie!
Eeehhh...no właśnie czasu Ci brak ;)
Cieszę się,że w końcu znalazłaś pracę,wiem jak jej brak Ci doskwierał.
Urodzinki za niedługo,ale jeżeli o nich wspomniałaś to już dziś życzę Ci Kochana wszystkiego NAJ!!!!!!!
A przede wszystkim morza miłooooości :)))))))))))