Tyle Miłości
kwiatu czterech pól roku
niezależnego od słoty skwaru zimna udaru
kwitnie i pulsuje
poczuj usłysz
tyle Smutku
raka dwóch wymiarów
plamka na duszy psuje ciało
rozczula i niszczy
znieczulasz się i niszczysz
zerwałaś się
tak nagle, że mgnienie
cień wśród drzew
uderzenie ogniwem w skroń
i pustka nie przytomności
lecz snu z tych najczarniejszych
zbudziłaś mnie
a już spadałem
z hollywoodzkiej skarpy
w marnego dramatu ramy
zapach kawy rozmył strach
z chybotliwości jawi się
Twój kształt
No i co
Tyle już, a jednak nic
Czy Wszystko znaczy coś
W Twych ramionach
Bezbrzeg
Czy można wytłumaczyć
Bez dużych liter?