Chrzest
Przychodzi w życiu każdego dziecka ten moment kiedy dorasta i zamierza wstąpić w związek małżeński.....i nagle pojawia się ZONK.....nie ma aktu chrztu, nie ma komuni, bierzmowania......a partner/ka ma......oczy kierują się ku rodzicom i wielka plama ze wstydu.
To nie My decydujemy o tym jaką wiarę w życiu wybierze Nasze dziecko.....ono wybierze samo.....ono samo zadecyduje co dla niego jest prawdą i nie powinniśmy mu nic narzucać.
Są pewne trendy i tradycje utrzymywane w ryzach przez setki lat i tak pozostanie.....nie zmienicie tego.
Wiek, w którym dziecko przyjmuje chrzest i gdy przystępuje do komunii nie pozwala mu jeszcze zrozumieć co tak naprawdę to oznacza.....dla niego jest to w pewnym sensie jakaś atrakcja. Rówieśnicy przez to przechodzą więc odczuwałoby ono pewien niesmak, że nieuczestniczy w tym niecodziennym wydarzeniu a przypomnę, że jest to okres w życiu dziecka w którym każdy detal kształtuje jego charakter......to jak wycieczka szkolna, na którą nie pojechało, bo rodzice mają inny pogląd do szkolnych wycieczek.
Gdy dorasta i staje się dorosłym osobnikiem zajętym bardziej życiowymi sprawami niżeli wyznaniowymi, nie przejmuje się już jakimiś szczegółami związanymi ze ślubem, bycia chrzestnym itp. Jest już ochrzszczony, po komunii, po bierzmowaniu i problem z głowy.....bo rodzice o to zadbali, a czy będzie praktykującym katolikiem, czy też wyrośnie z niego zagorzały ateista to już jego prywatna sprawa......czy skorzysta z przywileju o którego rodzice zadbali.
Przyjmowanie tych sakramentów w wieku dwudziestu paru lat by zawrzeć związek małżeński to trochę wstydliwe doznanie, tym bardziej, że wykuć trzeba na odczepnego kilka przykazań, regułek itp.
Bez religii także można żyć.....oczywiście, ale nikt nie ma pewności, czy dla akurat Twojego dziecka niebyłoby to interesujące.
Jest jeszcze kwestia moralności.....tego nie da się wykuć na pamięć, to trzeba zrozumieć i ukształtować w głowie własny pogląd na wiele rozmaitych spraw. Szkoła i ulica może nauczyć panujących tam zasad.....trzeba mieć rozum by odróżnić zasady dobre od złych......samemu.....do tego potrzebne są lekcje religii, etyki czy jak to woli......rodzicom może braknąć czasu na to, lub nie zauważą nawet, że pod tym względem nie poświęcili dziecku czasu.
Chcesz, żeby dziecko było ateistą ??
Nie nauczysz go tego dopóki samo nie zrozumie czym jest wiara, co ona oznacza, jaki wpływ wywiera na życie.
Wiele dzieci powie, że ksiądz coś tam pieprzył na lekcji religii......i dobrze.....niech nawet i tak twierdzą. To samo ja mogę powiedzieć o analizie jakiegoś wiersza i wyjaśnić co jego autor miał na myśli na lekcji języka polskiego......w głowie jednak pozostaje pewna podstawa jakiegoś postępowania.......która kształtuje ukryte sumienie.
Kościół katolicki również dobrze się wgryzł w polskie prawo......życie nie raz pokazało jak ludziom szukającym sprawiedliwości w podstawie prawnej, brak powiązania określonego katolickimi aktami zasrało życie........dla przykładu: bo on/a był/a nieślubnym dzieckiem.
Zatem, akty sakramentalne dla dziecka to zasrany obowiązek rodziców, którzy czy tego chcą czy też nie, dla dobra przyszłości dziecka powinni o to zadbać......to tak samo ważna sprawa jak posłanie dziecka do szkoły a kim dziecko będzie, to już jego wybór. Nie myślcie jak starzy czy dorośli doświadczeni, lecz jak dzieci.....one jeszcze nie pojmują tego co Wy już wiecie i nie próbujcie im tego wyjaśniać, bo nie zrozumieją. Dajcie im to samo przeanalizować jak i Wy mieliście możliwość.
Dla swoich chrzestniaków w kościelnych ich uroczystościach dawałem kopertę i długo długo nic. Obecnie są młodzikami, którzy zasłużyli na to, czego nie mieli.....trzeba obserwować i rozumieć potrzeby w ich wieku. Płacz ze szczęścia, że do dostali jest niezapomnianą chwilą i wydarzeniem.
Ateista.....nie praktykujący katolik