Szlam dzis swoja mala drozka do sklepu starajac sie nie myslec zupelnie o niczym.
Probowalam uwolnic sie od mysli,ktore sa ciezki i pochmurne jak dzisiejsze niebo.
I wlasnie w tej samej chwili zaczal padac deszcz wiec wyciagnelam z ogromnego dna
torebki parasolke z usmiechem na twarzy,ze ja w ogole mam i rozlozylam ja.
Krok po kroku stawal sie coraz ciezszy,wiatr silowal sie ze mna jak szalony.
Pomyslalam albo ja wygram i parasolka sie polamie albo zloze parasol i zarzuce kaptur
na glowe.Po ciezkich probach wygrania z wiatrem jednak postanowilam sie poddac.
Oj jaka ulge poczulam kiedy pomaranczowy kawalek materialu oslaniajacy moja twarz
poszed w dol.
Wiatr przestal byc az tak silny a deszcz tak grozny jak mi sie wydawalo ,ze jest.
Zmeczona dochodzac do sklepu myslalam o tym ,ze czasem mozna zrobic cos na
przekor sobie i kiedy sie widzi, ze jest lepiej niz bylo to sie cos wygralo.
Pewnie czasem warto zmoknac niz sie meczyc .
....................................