Byłem ostatnio na koncercie jednego z dwóch moich ulubionych zespołów - "Camel" - legendy rocka progresywnego. Wyszło na scenę pięciu muzyków z czego czterech w podeszłym wieku a główny muzyk i założyciel - Andy Lattimer ma obecnie 68 lat. Ten facet tak się wczuwał w swoją grę, że wyglądało, jakby miał ze 20 lat. Z jednej strony pełna pasji osobowość a z drugiej dotarła do mnie niechybność przemijania, starzenia i kruchości życia. Po koncercie byłem wniebowzięty a teraz dopada mnie melancholia. Przedtem byłem zwolennikiem ich nowszej muzyki a teraz, po koncercie, dociera do mnie piękno ich wczesnej twórczości. Fakt faktem, że musiałem tych utworów słuchac kilkadziesiąt razy w przeciągu ostatnich kilku lat aby je zrozumieć i pokochać.
Smutne, że pewnie już nigdy nie będę na ich koncercie...
https://www.youtube.com/watch?v=Qic-Cuim5zU
Kiedyś usłyszałem, że stłuczonego kieliszka nie da się tak poskładać aby znów lśnił... To prawda... Dokładnie tak jest!
Najgorsze jest to, jak ktoś da człowiekowi nadzieję i ten żyje tą nadzieją przez lata a potem okazuje się, że nadzieja była tylko iluzją i chciejstwem...
Co wtedy, gdy już nie ma nadziei?...........
Właśnie mam jeszcze nadzieję na pozytywne roztrzygnięcię się mojego losu,a jeśli się nie uda to choć ze strachem ,ale pozostaje mi Edward Stachura...
Jeśli to mądre rady to zachowaj je dla sytuacji, które znasz.
jesli to sarkazm- badz dalej zadufanym w swej inteligencji, jesli szczerosc- milo mi.
Przychodzą mi do głowy dwa powiedzenia:
1. Boże, chroń nas przed tymi co chcą dla nas dobrze, bo przed tymi co chcą źle obronimy się sami.
2. Primo non nocere.
"Pamiętam tylko przestrzeń,
bezkarny gwałt określeń,
początek snu a potem nic"...