urodziła dziś rano synka.
Kejti jest moją najbliższą kuzynką, mieszkającą zaledwie kilkanaście kilometrów ode mnie. Jestem bardzo wzruszona jej szczęściem i... pełna niesmaku wobec siebie o brak z nią kontaktu w ostatnich miesiącach. Nie wiem, czy mnie potrzebowała, też nigdy o tę relację nie zabiegała - teraz to jednak bez znaczenia, nie cofnę z tego czasu ani minuty.
Dziś chciałabym uczestniczyć w jej radości i czuję, że kompletnie nie mam do tego prawa.
Co mi to mówi o mnie?
W całym tym emocjonalnym zaplątaniu, poszukiwaniu siebie; w nauce dbania o tych, na których mi zależy, wciąż o kimś zapominam, wciąż jestem nie dość uważna. Dziesiątki razy chciałam zadzwonić, umówić się na herbatę, ale zawsze coś stało na przeszkodzie, zawsze było coś ważniejszego.
I wciąż jeszcze był na to czas...
Nie wiem, czy to mój odwieczny problem z Rodziną, że z racji naszej historii, czy geograficznych ograniczeń, jest mi dalszą niż przyjaciele - czy może chroniczne jakieś przyzwyczajenie, że sprawy WAŻNE odkłada się "na potem".
Lekcja na dziś:
pewnych zaległości nie da się nadrobić, więc jeśli przychodzi chęć, by coś uczynić, nie wolno z tym zwlekać ani minuty.
Kto mnie zna, wie, jak cholernie mi z tym podle....
Dziewczyneczki moje kochane..to wszystko mozna wspaniale pogodzic i z bieganina dnia codziennego i z niechecia do kogos a powinnoscia wobec niego itd....a wiec poprostu od dzis zalatwiam sprawy "od juz "i..zobaczycie jak bedzie latwiej:)..U mnie wszystko jakby sie wtedy lepiej skleja..laczy..
Milej nocy:):)
wczytalam sie w twoj tekst maszka i wiesz, to tak jak obuchem po lbie... ja tez zawsze w pogoni i bardziej bliscy przyjaciele niz rodzina, wiec chyba doskonale cie rozumiem. pozdrawiam
@Maszka co było a nie jest nie wpisze się w rejestr ;-)
Kochana jesteś, dziękuję :)
zadzwoniłam do kuzynki, ucieszyła się :) Odwiedze ją jutro w szpitalu, mam nadzieję, że tym razem niczego nie zaniedbam :)
Najlepszym sposobem na nie stwarzanie sobie problemow jest zalatwianie "spraw" na biezaco.Mam na mysli nie tylko sprawy do zalatwienia..ale moze przede wszystkim smutki,urazy i zadosc uczynienie za krzywdy czy klopoty ,ktore przez nas wynikly..Wiem ze zawsze sa opory..odwlekanie w czasie..oszukiwanie siebie,ze "nic sie nie stalo"to tylko bardziej brudzi nasze "ja"..,jesli robimy to od reki czujemy sie lepsi,bardziej wartosciowi..Wiec WARTO wszystko zalatwiac "na juz".
Wiem @maszenka,ze zalatwisz to na piatke z plusem..troche juz Cie zdazylam poznac;-))