pół godziny dłużej niż wynikałoby to z rozkładu - utknął w przedwieczornym korku. Gdy wreszcie przyjechał, kierowca uśmiechał się tajemniczo, wyglądał na całkowicie odprężonego. Potem znów wolno toczył autobus w tłoku poirytowanych, wpychających się zewsząd aut. Wpuszczał je wszystkie cierpliwie, swój pojazd prowadził łagodnie, a podczas długich postojów przeciągał się leniwie i przyglądał sufitowi kabiny kierowcy. Do domu dowiózł mnie bezpiecznie, gdy wysiadałam nawet nie spojrzał, machnął tylko ręką na rzucone "dziękuję". Pełen relaks. Myślę o zakorkowanym Limerick, o tym jak ciężko w godzinach szczytu przez nie przejechać i o kierowcach autobusów, na których zawsze wtedy mogę liczyć. Zastanawiam się tym samym, czy nie muszą oni przechodzić specjalnych testów psychologicznych.

Jadąc (czy bardziej stojąc w korku) w rzeczonym autobusie przyjrzałam się pewnemu chłopcu. Wchodził przez furtkę domu stojącego przy samej ulicy. Wyglądał trochę jak jeden z Beatlesów w początkach ich kariery. Długawe ciemne włosy, biała koszula, szary sweter. Rozglądał się niepewnie dookoła, a gdy wbiegał po schodkach, zobaczyłam, że trzyma w ręce butelkę wina. Sekunda zawahania, zanim zapukał do drzwi. Zdawał się być bardzo podekscytowany... Przypomiałam sobie siebie z okresu pierwszych randek, tamte motyle w brzuchu, gęsią skórkę, z jaką oczekiwałam na spotkanie, nieprzespane noce i głowę pełną marzeń. Zdałam sobie sprawę, że ta miłość, którą całe życie noszę w sobie jest taka jaką sobie wtedy wymarzyłam, bez względu na historię moich związków. Niezmiennie, gdy kocham czuje się szczęśliwa.

Taką właśnie obserwacyjno - refleksyją podróż do domu miałam wczoraj...
Dodany: 1.10.2009 01:06:33 przez maszka (4.48)


mam w sobie. I złości, do której źródła trudno mi dotrzeć. Od wczoraj tak mam i nie umiem okiełznać serca, co bije zbyt głośno, żołądka, co unosi się zbyt wysoko, drżenia, w które wprowadza moje ciało kolejny oddech. Szukam przyczyn i robię w związku z tym przegląd ostatnich sytuacji.

Może to wizyta na moim profilu w pewnym znanym portalu człowieka, o którym wolałabym zapomnieć, a on mi nie pozwala. A może raczej to moja reakcja na jego odwiedziny...

A także reakcja, czy raczej jej brak na wczorajsze irytujące zachowanie przyjaciółki, może to, że przełknęłam je bez słowa, bo zwyczajnie w głowie mi się nie mieściło, i że chyba małostkowa jestem, bo przecież nie wierzę w złe intencje swoich przyjaciół...

I wreszcie ten człowiek przemiły co przychodzi tu do mnie do biura. Przychodzi bo wygadać się musi, a że po angielsku ani w ząb, więc do mnie się wyżala i wciąż potrzebuje tłumacza, i wciąż potrzebuje pomocy, i akurat trafił na mój okropny dzień...

O bosze... jak ja strasznie siebie dziś wkurzam...
Dodany: 29.09.2009 04:06:23 przez maszka (4.48)


wyczekany, dostany wczoraj w podskokach szczęścia i w prezencie od Kolegi, wysłuchany w poziomie, w stanie absolutnej błogości i pokochany w trzydzieści kilka minut, bo niestety tylko tyle "Backspacer" trwa. Rzadko zdarza mi się, bym polubiła płytę od pierwszego wysłuchania, a w tym przypadku tak własnie jest. I mimo, że wciąż nie sięga szczytów "Ten", czy "Riot Act", mnie w pełni satysfakcjonuje

mała próbka:


Muzycznie u mnie dzisiaj, więc skoro tak, to coś jeszcze z moich ostatnich odkryć - szczypta szaleństwa i całkowity odjazd, i w takim właśnie nastroju dziś jestem
CocoRosie:

Dodany: 27.09.2009 02:24:46 przez maszka (4.48)


postanowiłam nie stresować się absolutnie niczym. Dlatego od rana, które zaczęłam przykładnie o dziewiątej starałam się nie zawracać sobie głowy niepotrzebnym myśleniem, a raczej skupić się na szeroko pojętym relaksie.

Zatem:
grzebałam w internecie w poszukiwaniu ładnych fotek; gaduliłam z przyjaciółką i współlokatorką w jednym, udzielałam się towarzysko (wirtualnie), czytałam "Zamieć" Stephensona; wcinałam ruskie z masełkiem i cebulką; wreszcie popełniłam przepyszny koktajl jeżynowo - malinowy i... postanowiłam wybrać się na zakupy.

Po drodze zahaczyłam o stacje benzynową, bo w końcu moja rakieta też coś musi jeść, a dalej leniwie snułam się po pobliskim centrum handlowym, zdecydowanie więcej oglądając niż kupując, ale wszystko w najpogodniejszym, najbardziej błogim nastroju, no bo bez stresów miało być, czyż nie?

A kiedy wróciłam z wyprawy i parkowałam na podjeździe oczom moim ukazały się drzwi domostwa na oścież otwarte, krzyczące wręcz: Zapraszamy! ZAPRASZAMY!!!! Pobieżne sprawdzenie majątku pozwoliło mi stwierdzić, że nic nie zginęło i tym samym wykluczyć próbę włamania. A to oznacza tylko tyle, że po raz pierwszy w życiu nie zamknęłam drzwi nawet pozornie.

Teraz siedzę sobie w półmroku i zupełnie bezstresowo zastanawiam się, czy to tylko relaks mi zaszkodził, czy to może już Alzheimer...
Dodany: 25.09.2009 08:26:15 przez maszka (4.48)


i z dumą niejaką, bo Fru to nie tylko artystka - dla mnie to przede wszystkim jedna z najbliższych osób. Przez ostatnie lata los rzucał nas po świecie, ale każde spokanie po długich miesiącach jest jakby czas nie istniał. Mam szczęście mieszkać w jej jasnym domu gdy odwiedzam Łódź i mam radość gościć jej głos w swoim - wraz z poczuciem, że nie istnieje też odległość.

Właśnie powstaje jej pierwsza płyta, za którą mocno trzymam kciuki - widzę w niej nie tylko kreatywność mojej przyjaciółki, ale też zapis kawałka własnego życia - dobre i trudne wspomnienia, źródło zmian, które przyszły i ich trwający wciąż proces. "Przyszłość zaczyna się teraz" pisze w jednym ze swoich tekstów, a ja bardzo w to wierzę. Jest mi więc ten projekt szalenie bliski i mam gorącą nadzieję, że uda się Frutce go ukończyć.

Jej portret:
Dodany: 24.09.2009 01:13:39 przez maszka (4.48)


którzy swoją obecnością wypełniają nasz dom, są przyjaciółmi P., ale z powodzeniem mogliby figurować na liście moich ulubionych znajomych. Zrobiło się gwarno i radośnie, przybyło tematów do rozmów, zawitała dobra energia. Ich oczami poznaję na nowo swoje otoczenie: zimno, dla nich jeszcze dotkliwsze, absurdalne palmy w ogródkach, ruch lewostronny i niewygodę dwóch kranów. Obserwuję jednocześnie nieskrepowaną radość ich sześcioletniego synka i zastanawiam się jak dobrym trzeba być rodzicem, by móc się poszczycić tak cudownym dzieckiem.

W swych wędrówkach trafiam przypadkiem na kopalnię trudnych wspomnień. Znów chcę, czy nie chcę, konfrontuję się z dawnymi błędami. Czy świadomość własnych przewinień, ogrom poniesionych konsekwencji i pokora z jaką patrzymy w przeszłość są w stanie nas ochronić? Czy wiara w dobre intencje może być usprawiedliwieniem, czy jest tylko resztką dziecięcej naiwności?
Największe boje stoczyłam sama ze sobą, chyba już czas na rozejm.
Chcę wierzyć, że przeszłość mi w nim nie przeszkodzi.
Dodany: 21.09.2009 03:50:42 przez maszka (4.48)


przechodzi kiedyś kryzys. Mój musiał się skonfrontować z ustrojstwem, co powszechnie znane jest jako PMS. Dodam tylko, że powyższemu pomógł nasz landlord, pewna irlandzka firma telekomunikacyjna i fatalnie wybrany proszek do prania. Niby nic, a jak wkurzyć potrafi! Ghrhhhrrrggrhgrrrrrrrr!!!!!

Zgodnie z teorią ćwiczenia uważności gadam ze swoja złością, prosząc, by się łaskawie odchromoliła. Ta jednak ma inne plany i najwyraźniej dobrze jej ze mną. Z pomocą przybywają: sernik, lody orzechowe i herbatka zielona miętowa ze skutecznoscia tyleż niewielką, co chwilową.

Oj, Wszechświecie! Jak dobrze, żeś moim współmieszkańcom zajęcia poza domem dzisiaj znalazł......
Dodany: 19.09.2009 05:54:30 przez maszka (4.48)


jasnym beżem na świeżutko wymalowanych ścianiach sypialni. Na nocnej szafce bukiet czarwonych róż, na toaletce żółte gerbery; gdy maluję rzęsy, uśmiecha się do mnie dumny obok lustra słonecznik.

Na ścianie ulubiony "Summertime" Hoppera, pocztówka z Edynburga, wybrane kiedyś wspólnie zdjęcia. W każdym kącie oddech tęsknoty, na przedmiotach dotyk troski i oczekiwania. Do takiego domu chce się wracać, chce się wracać do takiej czułości...

Nie ma czasu się tym wszystkim nacieszyć, praca też się stęskniła. Ruszam do miasta okutana szalem i w rękawiczkach, chroniących przed przenikliwym zimnem irlandzkiego poranka. Niezmącona wiatrem rzeka oddaje rdzawą już zieleń drzew przeglądających się w wodzie. Słońce w mijanych ogródkach, długie cienie i rześkie powietrze, pierwsze liście pod stopami, pierwsze poszepty jesieni. Spoglądam na swoją uliczkę i cieszę się, że wróciłam.

Bo dobrze wrócić do domu, nawet jeśli czujesz, że twój czas w nim dobiega końca.
Dodany: 18.09.2009 12:55:57 przez maszka (4.48)


ma kilka wymiarów, każdy wita mnie serdecznie, każdy odsłania przede mną to, co najlepsze. Żadnego pośpiechu, choć tak się go bałam, wszystko jest takie jak chciałam by było. Spotykam się z życzliwością, jaka tylko wprost z zaprzyjaźnionych serc może płynąć. Cieszę się każdą kolejną godziną, cieszę się, że wciąż ich kilkadziesiąt przede mną.

Podczas jednego z zaplanowanych zabiegów wpadam w strefę oddziaływania dobra i miłości absolutnej. Dotyka mnie powiew ufności, która odeszła wraz z dawnym życiem. Przez chwilę jest tak jakby powrócił mój Anioł Protektor i nawet silny ból otwierającego się serca nie jest mi tutaj wrogiem. To jak powrót do domu...

Jeszcze trzy dni do końca wakacji, ale myślę o nim bez obaw. Sygnały z domu pełne oczekiwania, a i we mnie ta zdrowa tęsknota, która osładza każdy powrót z urlopu. Chyba mam dobre życie
Dodany: 15.09.2009 09:30:48 przez maszka (4.48)


Kolega ruszający w trudy dnia pożegnany łezką w progu o świcie. I jemu, i mnie potrzebna była ta krótka przerwa, lecz gdy o niej decydowaliśmy. Dziś jemu smutno, że jadę, mnie, że jadę sama. Czas szybko płynie, wiem, ale nie chcę czekać na powrót. Chcę cieszyć się każdym dniem wakacji.

Poranek jasny i rześki, kawa pachnąca. Jeszcze kilka godzin do wyjścia z domu, jeszcze trochę przygotowań. Lubię ten brak pośpiechu, spokój, jaki ogarnia mnie przed podróżą. Jakby odpoczynek właśnie się zaczął.
Bo chyba tak właśnie jest.
Do następnego spotkania
Dodany: 10.09.2009 09:07:44 przez maszka (4.48)



Więcej:    
4
O Mnie
Pokaż profil maszka
maszka (4.48)
kobieta, lat 49, Limerick, Irlandia
pozostalości po myślach nietrwałych



Ostatnie Komentarze
Pokaż profil
prosty11 (3.91) dodał(a) komentarz do wpisu przeraża mnie
ostatnio


Poprzednie Wpisy


Kto Obserwuje Tego Bloga?

Blogi innych użytkowników
Pokaż profil
Pokaż profil
Pokaż profil
Pokaż profil
Pokaż profil
Pokaż profil