pełną parą, w końcu nasze pierwsze wspólne, więc zamieniam się w Bree Hodge - musi być perfekcyjnie. Atmosfera gorąca, mimo pierwszych tej zimy mrozów. Myślę, że Mu wszystko wynagrodzę, tym prezentem wymarzonym, wyszukanym, a wreszcie znalezionym przeze mnie na amazonie i zamówionym jako gwiazdkową niespodziankę. Ucieszy się - kocha tę płytę jak twierdzi - i wybaczy mi wówczas to napięcie i stresy, które po domu rozsiewam. Z całą pewnością.
Wracam w piątek z pracy do domu, przechodząc przez salon widzę leżącą przy szafce ze sprzętem okładkę płyty. Podniosę - myślę sobie - co się będzie po podłodze walać. Po chwili trzymam w dłoni znajomą okładkę "The Night" Morphine, tę samą, którą wyjęłam dzień wcześniej ze skrzynki na listy, a która aktualnie powinna leżeć głęboko ukryta przed oczami Kolegi. Ruszam więc do Niego, ze strasznym w głowie scenariuszem, że kupił ją sobie cudem jakimś właśnie dzisiaj, albo co gorsza natknął się na nią gdzieś w domu i to pewnie mniej niż bardziej przypadkiem.
- Skąd masz tę płytę? - pytam podejrzliwie.
- Od ciebie - słyszę w odpowiedzi, nie zauważając w niej zdziwienia i krew mnie zalewa na tę Jego bezczelność - nie dość, że przegrzebał mieszkanie to jeszcze mnie o tym informuje.
- Tak?? A kiedy ci ją dałam? - pytam, a oczy mrużą mi się niebezpiecznie.
- No... nie pamiętam. Na urodziny, czy imieniny... jakoś tak niedawno. A co? - zaczyna się śmiać - dostanę jeszcze jedną...???
No więc tak, jeszcze jedną dostaniesz, bo zapomniałam, że już Ci ją dałam. A poza tym kupimy specjalną szafkę na kolejne egzemplarze tego albumu, w końcu okazji nie zabraknie.
Super - mówi - będziemy w ten sposób odliczać kolejne szczęśliwe lata razem. I wiesz - dodaje - strasznie kocham tę płytę, co ją od ciebie dostałem, ups, dostanę, hm... jedno i drugie....
też się z tego już śmieję, ale wierzcie, nie było mi do śmiechu, gdy odkryłam moc mojej "niespodzianki" :-D
wiesz @Maszka? jest w Tobie..w Twoim Koledze..w Twoim domu..tyyyle ciepla,ze az kipi:)
..no,ale zeby az tak zapomniec?!..no coz, zakochani tak mają:))
Przejrzalam teraz caly Twoj blog od poczatku,bo zdawalo mi sie ze nawet pisalas o tym jak w prezencie dalas Koledze tą plyte..ale sie pomylilam..i po raz kolejny zachwycalam sie Twoim pisaniem..Kazdy wpis to poezja:)
Maszeńka po prostu mnie powaliło,aż Mój musiał to przeczytać i zanosimy się śmiechem...hahahaha
Buziolki ;-)
strasznie pozytywnie rozwalił mnie ten tekst...