Znowu sie pakuje,znowu lot do Polski..i mam znowu mieszane uczucia....chce tego wyjazdu /nie chce.Czy az tak sie zmienilam?Wspominam moje,,dobre zycie,, w Polsce.....tutaj zamykam sie coraz bardziej w mojej skorupce...niby otwarta niby towarzyska..ale..tesknie..moze to smieszne..tesknie nie za kims,tylko za czyms..za tamtym zyciem ,ktore nie ma szans by wrocilo w tamtej postaci.wszystko sie zmienilo..byl krach w pracy...praca juz nie ta nie te normalne pieniadze,tylko wegetacja..tego nie chce!Ludzie tez sie zmienili...a moze to ja sie zmienilam?Gdzies moje polskie towarzystwo sie rozwialo.....chyba to samotnosc...jeszcze nigdy nie czulam sie tak samotna jak tu w Irlandii...Oczyszczanie organizmu powoduje wydalenie z niego toksyn,wiec moze w ten sposob oczyszcze moj Umysl...by sie nie zatruwal ta samotnoscia...i znowu ,,tabula raza,,MAM nadzieje ze to tak podziala...moze jak wyrzyce z siebie wszystko...wszystko..moze ...mam dola jak zwykle przed Polska.....niby jestem sama z wyboru...zawsze uciekam,uciekam przed uczuciem ,to taka asekuracja...ja wole zawsze pierwsza.by w razie co nie bylo szansy mnie zranic...wiec samotnosc ze strachu?czy samotnosc z wyboru?..Kto poda mi reke??na codzien mam swietna maske..wypracowana..moja osobista maske...usmiech,lekcewazacy ton,niezaleznosc.Zawsze bylam calkowicie niezalezna,zawsze to ja musialam zdobywac wszystko co do zycia potrzebne i szlo mi calkiem niezle,chyba nadal idzie.....ale brak mi -cieplego dotyku rak mego mezczyzny-moze go kiedys znajde..a moze on mnie??/a moze i nie...????