przynosiła jakieś zmiany. Zazwyczaj robiła sporo zamieszania, dzieliła, tasowała, reorganizowała życie. Bilans tych roszad był zazwyczaj dodatni, nawet jeśli pozory zrazu mówiły co innego. Każdej oczekiwałam z podekscytowaniem, ale i obawą. Były jak karty Tarota - tajemnicze, niepokojące, a los, który wieszczyły nie do uniknięcia. Dla mnie niezmiennie rok kończył się i zaczynał jesienią.
Najszczęśliwsze moje dni, narodziny i spełnienia miłości; bolesne rozstania, wzruszenia, gorzkimi łzami pisane pożegnania - wielkie chwile i znaczące daty - rozkwitają wraz z czerwienią liści, w kolejnych kalendarzach nowe celebracje. Wiele rocznic mi jesień przynosi.
Tegoroczna jest najpiękniejszą jaką widziałam w Irlandii. Złoto na drzewach, zapamiętane podczas spacerów pełnymi kasztanowców łódzkimi parkami, dziś odbija się w oczach, tańczy płomieniem w przeglądających się w rzece koronach.
Cudownie piękna, złota irlandzka jesień...
A we mnie spokój i cisza mącone jedynie krzykiem przelatujących nad głową ptaków. Wolniejszy krok, dłuższe minuty. I żar, który mimo temperatur, ta jesień mi przywróciła.
- Będę ciepło myślał o tobie tej nocy.
- A ja będę ciepło o tobie śniła...
Chyba jestem u kresu bardzo długiej i wyczerpującej drogi...
@Maszeczka cieszę się,że w końcu "odpoczniesz" ;-)
..czego z calego serca zycze Ci @maszka!!!
mowia o latach tlustych i chudych..o sloncu po burzy..o tym,ze zle musi sie skonczyc..
Obojetnie jak by to nazywal zycie dzieli sie na okreslenie swojego DOSC w kazdej jego dziedzinie..Jesli biegniesz za "ciagle wiecej"-ciagle masz malo..
..az ktorejs jesieni stwierdzasz,ze mimo,ze masz o wiele mniej-masz DOSC ..i czujesz sie spelniona..czujesz spokoj..masz czas..i cieszysz sie z wszystkiego!
Szcescia i spelnienia @maszenka i dosc swojego DOSC ;-))